Dobre, że zaczynamy rozumieć iż bezmyślne niszczenie środowiska w którym żyjemy to nic innego jak niszczenie samych siebie. W końcu to my oddychamy toksycznym powietrzem i pijemy skażoną wodę.

Modę tą doskonale wykorzystują coraz liczniejsze organizacje „ekologiczne”. Protestują dosłownie przeciw wszystkiemu. Bardzo często przeciw projektom których realizacja nie tylko nie szkodzi środowisku ale wręcz przyczynia się do minimalizacji jego zanieczyszczenia. Najlepszym tego przykładem są wszelkie inwestycje drogowe. „Ekolodzy” starają się zablokować lub przynajmniej spowolnić praktycznie każdą taką budowę. Twierdząc, że nowe drogi i ruch na nich zabijają naszą planetę. Zupełnie pomijając to, że jeśli nie zbudujemy nowych dróg ludzie będą jeździć po starych. Znacznie więcej zanieczyszczamy powietrze jadąc 100 km. w korku przez 5 godzin niż przejeżdżając ten sam dystans po równej szerokiej drodze w godzinę. To jest logiczne dla każdego myślącego człowieka, lecz nie dla „ekologa”
Podobnie jest z protestami przeciw elektrowniom wiatrowym i wodnym. Pierwsze zabijają ptaki natomiast drugie zmieniają klimat i krajobraz.

I na koniec trochę odpoczynku w górach. Trzystu sześćdziesięciu narciarzy wjeżdżających na Kasprowy Wierch spowoduje wyginięcie wszystkich kozic i świstaków w Tatrach. Nie wspominając już o rozdeptaniu Kasprowego. Kto wie może dzięki nowej kolejce będziemy mieli w Polsce nową depresję i to w samym środku Tatr.

Myślenie podobno nie boli a są i tacy ludzie którzy twierdzą, że ma przyszłość. Więc patrzmy krytycznie na świat i zanim zaczniemy powtarzać dobrze brzmiące slogany zastanówmy się czy na pewno się z nimi zgadzamy.