Przepisy dotyczące piłki nożnej, a dokładniej, dotyczące tego, co wolno, a czego nie na boisku, nie przewidują stosowania procy. Wygląda na to, że tym razem Dawid przegra sromotnie, gdyż nawet za kopnięcie rywala piłką grozi mu dyskwalifikacja ze strony arbitra. Skoro zachowania nie fair są nie do przyjęcia, to co mamy mówić o piłkarskim pojedynku piłkarzy, z których jeden wielokrotnie przewyższa wielkością rywala. Władze piłkarskie powinny chyba utworzyć specjalną kategorię wagową dla takich piłkarzy. Ci, których natura hojnie obdarzyła śmieją się z rywali.

Przysłowiowym Dawidem okazał się Jakub Małecki, piłkarz Śląska Wrocław, natomiast Goliatem bramkarz Unii Janikowo - Michał Wróbel. I kto tym razem był górą? Dawid wykazał się po raz kolejny sprytem i strzelił gola rywalowi, w dodatku na wagę zwycięstwa, ale okupił ją później złamaniem kości strzałkowej i piszczelowej. Właśnie po zderzeniu z golkiperem Unii Janikowo, który o dziw, również nie bez szwanku wyszedł z potyczki.

A teraz zagadka: Jak zmieścić w bramce stukilogramowego Wróbla, a przede wszystkim, jak strzelić mu bramkę, przy wzroście 2001 cm (20 metrów )? Trochę duży, nieprawdaż?
Ot, taka prasowa literówka, z jaką spotkałem się przeglądając "Przegląd Sportowy". Jedno jest pewne: przy dwudziestu metrach wzrostu byłby suchszy niż drzewo na pustyni. A drzewom nie życzę takich wróbli na gałęziach (stukilowych).

Nawiązując do tytułu, chciałem zauważyć, iż Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław, trzymające sztamę kluby, będą mieć niedługo piękne stadiony. Baltic Arena (Arena Bałtycka) oraz Stadion Olimpijski będą czekały na wielkie mecze nie tylko w czasie Euro 2012, lecz również i po nich. Przed obiema, niegdyś pierwszo-ligowymi ekipami, zadanie trudne, aczkolwiek możliwe. A Lechia i Śląsk są w tej chwili jak Dawid, stadiony będą godne prawdziwych Goliatów.