Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Między słowami
dodano 27.04.2007
Nasze pokolenie popadło tak dalece w zwyczaj kaleczenia ojczystego języka, że nie sposób nawet wyjść na ulice, aby nie napatoczyć się na utarte zwyczaje, nie wspominając tu nawet o samych przekleństwach.
Wyrostki z zerówek przeklinają niczym zgryźliwi tetrycy z ponad półwiecznymi doświadczeniami reumatycznymi, strasząc tym samym swoje znerwicowane mamusie, które w sytuacji: lać czy olać, wybierają wygodnego pata. Dzieci jednak rozumiem. Tyle mają zmartwień, tyle spraw na głowie, a dookoła wszyscy i tak bluzgają aż miło Więc co mają do stracenia? Ale nie o tym być miało.
Inną, dużo bardziej skomplikowaną, lecz nie mniej niepokojącą sprawą jest wyraźny niedobór słownictwa, który wpływa zdecydowanie niekorzystnie na możliwości percepcyjno-intelektualne naszych przyszłych premierów, ministrów oświaty, burmistrzów, lekarzy i policjantów. Największą barierą myśli jest bariera języka. Dwieście lat temu słowacki napisał: „Chodzi mi o to aby język giętki, powiedział wszystko co pomyśli głowa”, dzisiaj, zapewne popadłby w depresję maniakalna, po wysłuchaniu pięciu zdań wypowiedzianych przez naszego byłego prezydenta, słynącego z niezwykle bujnych wąsów i niezwykle okazałego długopisu.
Chciałbym również poruszyć kwestię neologizmu „se”, a nawet poświęcić mu cały akapit. W moim mniemaniu jest to niezwykła, skrótowa forma słowa „sobie”, z którego ktoś, o niewątpliwie nieprzeciętnym talencie słowotwórczym, usunął w sposób radykalny spółgłoskę „b” oraz samogłoski „i” oraz „o”, niewątpliwie kierując się dalekosiężną troską o ubytek tlenu w atmosferze ziemskiej, nie chcą marnować go dla wypowiadania marnych trzech głosek. Utworzył więc ekologiczne „se”, które następnie zostało pochwycone w czułe objęcia leniwych umysłów ówczesnej wszechmłodzieży polskiej, wchodząc na stałe do gwary, nie tylko uczniowskiej. W wyniku tych transformacji powstały więc zwroty „kup se”, „zrób se”, „weź se”, wycofując z użycia dźwięczne kup- zrób- weź- sobie, za to wprowadzając do naszego języka kolejny orientalny smaczek, w moim przypadku powodujący poważną niestrawność.
Czyż świat nie byłby piękniejszy, gdyby zamiast „no” usłyszeć „naturalnie”, zamienić „spoko” na „wybornie”, wybić do nogi wszelkie „de facto” i „generalnie”? Potraktujcie moje słowa jako swoistą przestrogę: spieszmy się mówić po polsku, póki ktoś jeszcze rozumie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW