Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Co naprawdę jemy na śniadanie , czyli cała prawda o konserwach
dodano 16.11.2011
W obecnych czasach 70 procent społeczeństwa żyje w ciągłym biegu. Nie mają czasu, na sen a tym bardziej na zdrowe jedzenie. Dlatego wiele z nich korzysta z barów szybkiej obsługi. Jak wynika z badań taki sposób odżywiania się jest niezdrowy.
Niektórzy, aby nadal zaoszczędzić, ale jednak odżywiać się zdrowiej, stawiają na konserwy. Gotowe produkty spożywcze popularne są na szybkie śniadania dla zabieganych ludzi, czyli wielu z nas. Są również wspaniałym ekwipunkiem na różnego rodzaju wyprawy czy biwaki.Większość młodych ludzi, którzy wybiera się na tego typu wyprawy stwierdza, że konserwy, a w szczególności pasztety są dobrym oraz tanim elementem ich posiłku. Jak się jednak okazuje nie wszystkie z nich sprawdzają się świetnie w "warunkach polowych". Mimo tego, że na etykietach można przeczytać, że produkt jest przygotowany na takie właśnie okazje to wgłębiając się bardziej w opis jego składników możemy zobaczyć, że blisko osiemdziesiąt procent tego co zamknięte jest w metalowej puszcze nie jest naturalne, lecz chemicznie konserwowane. Na opakowaniach tych produktów, które z pozoru ładnie wyglądają na sklepowych półkach nie znajdziemy opisu, czy mogą je spożywać osoby uczulone na różne składniki. Osoby odwiedzające hipermarkety działają pod impulsem chwili. Kupują to, co jest w zasięgu ich wzroku nie zwracając uwagę co produkt zawiera w środku. Liczy się znajoma nazwa, sprawdzona marka i atrakcyjna cena. Pasztet wiedzie prym Najczęściej Polacy jedzą pasztety. Na sklepowych półkach jest ich niezliczona ilość. Na wystawie każdy z nich wygląda efektownie. W ładnym opakowaniu wraz z wpadającymi w oczy hasłami reklamowymi, przekonuje dużą zawartością mięsa, ciekawymi smakami i praktycznym opakowaniem. Jak się jednak okazuje jest to złudzenie. Większość z nich po spróbowaniu odstrasza. Dlatego najlepiej kupować niszowe produkty, które nie są drogie. Ich producenci nie wydają ogromnych pieniędzy na reklamę. W niektórych sklepach takie artykuły ustawione są nieco niżej. Ostatnio szukając w supermarkecie pasztetu na wyprawę studencką stwierdziłem, że nie każdy z nich pod nazwą drobiowy, zawiera faktycznie drób w swojej zawartości. Czytając składniki na puszkach stwierdziłem, że te, które reklamowane są w telewizji posiadają sporo dodatków wieprzowych i nie jest to jedyna ich wada. Jak się jednak okazuje obok pasztetów drobiowych spotkałem nietypowy. Pasztet leppszy, bo taką nosił nazwę był faktycznie smakiem, który znam z rodzinnego domu. Pamiętam, gdy w czasach młodości przyjeżdżając na wieś babcia serwowała na śniadanie pasztet własnej produkcji. Nie różnił się on praktycznie niczym od tego produktu. W dodatku na półce zobaczyłem smak chili. Był to jedyny pasztet o takim smaku, który zwrócił moją uwagę. Dlatego uważam, że pasztety powinny być jak najbardziej naturalnymi produktami. Okazuje się, że gotowy pasztet można wykonać lepiej: rzeczywiście z drobiem i naturalnymi przyprawami. Nie musi on być tylko kaloryczną mieszanką rozmaitych tłuszczy i mięs. Może decydenci powinni wprowadzić ustawę, która będzie regulowała właśnie składniki dostępne w konserwach oraz pasztetach. Bo na razie wyroby, których producenci nie wprowadzają w błąd konsumentów, możemy policzyć na palcach jednej ręki. Niestety.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW