Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Szanuj telemarketera swego
dodano 23.11.2011
Zanim kolejny raz rzucisz słuchawką, cedząc przez zęby niemiłe słowa w stronę dziewczyny proponującej nowy kredyt bądź miłego chłopaka zapraszającego na prezentację kołder, weź głęboki oddech, policz do 10 i przypomnij sobie ten artykuł.
Moja znajoma Ania oferowała ludziom nowe, atrakcyjne i niezwykle korzystne taryfy blisko 2 lata. „Raz było lepiej, raz gorzej, ale nie narzekałam. Idąc do tej pracy byłam nastawiona na to, że ludzie będą niemili. To normalne, że ktoś denerwuje się, gdy przerywasz mu obiad albo wypoczynek tylko po to, by zaproponować mu nowy pakiet smsów i darmowe minuty w weekendy. Albo opowiedzieć o rewolucyjnym odkryciu naukowców, będącym przełomem w leczeniu i zapobieganiu chorobom serca, przewodu pokarmowego i układu oddechowego. Ale ludzie czasem przechodzą sami siebie” – pisze dziewczyna. Każdy, kto miał okazję pracować „na słuchawkach”, z pewnością dobrze to zna. „Nie raz usłyszałam coś bardzo niemiłego. Ale z drugiej strony muszę przyznać, że czasami naprawdę na sympatycznych ludzi się trafiało. Co prawda był to jeden telefon na sto, ale zawsze to coś. Czy żałuję? Nie, nigdy nie żałowałam. Wiele mnie to nauczyło – odporności, asertywności i pewności siebie, której zawsze mi brakowało” – kończy.
„U mnie na szczęście to wygląda trochę inaczej” - zaczyna 23-letnia studentka, Irka pracująca w Eniro, którą pamiętam jeszcze z czasów liceum. Jak się dowiedziałem, rozmowy telefoniczne to tylko jeden z wielu obowiązków, które spoczywają na niej w pracy i zwykle przebiegają standardowo. Oprócz podpisywania umów z klientami, doradza w kwestiach reklam internetowych, które dla wielu są jeszcze tematem zupełnie obcym. Często zdarza jej się rozmawiać z przedsiębiorcą, który od niedawna ma komputer i Internet. Zazdroszczę jej cierpliwości, bo wytłumaczyć krawcowi z Siedlec, lub mechanikowi z Jasła co to jest pozycjonowanie to nie lada sztuka. Przy okazji sama sporo się uczy. Jak w każdej pracy, gdzie ma się kontakt z ludźmi, zdarzają się zabawne sytuacje. To jest element na stałe wpisany w pracę „na słuchawce”. Internet pęka od anegdot telemarketerów i nagrań z rozmów, a każdy kogo znam, kto kiedykolwiek miał okazję doświadczyć takiej pracy, potrafi godzinami sypać z rękawa podobnymi historiami.
Najciekawszy jest jednak przypadek Marka. Co prawda nie dzwoni on do klientów, ale wysyła do nich smsy… jako wróżbita. Bo właśnie w takim charakterze pracował przez pewien czas. Oficjalnie stanowisko nazywa się „obsługą serwisów multimedialnych”, a polega na stawianiu tarota i przewidywaniu przyszłości z daty urodzenia. Skąd u Marka takie nadprzyrodzone zdolności? Nie są wymagane, gotowe odpowiedzi są już w bazie, gotowe do wysłania zabłąkanym duszyczkom korzystającym z podobnych usług.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW