Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Świat poszedł naprzód
dodano 03.07.2007
Antyutopia. Inspirację stanowiła seria "Mroczna wieża" autorstwa Stephena Kinga. Zapraszam do lektury!
(Świat poszedł naprzód...)
Dziś, na jałowych ziemiach nie odnajdziesz szczęścia, radości i satysfakcji. Nie odnajdziesz nienawiści ani zazdrości. Nie zachwycisz się pejzażem i nie zatopisz się w muzyce. Jeśli w przypływie euforii zechcesz przeżyć przygodę - owszem, nic nie stoi na przeszkodzie. W każdej chwili można zadać ból bliskim lub nieznajomemu przechodniowi i, wspominając tę chwilę, delektować się smakiem czegoś, czego nie można nawet nazwać uczuciem. Pasmo cierpień i zadawanych ran, nazywane przez tak wielu - po prostu - zyciem - toczy się i zabiera ze sobą wszystko, co napotka na swej drodze.
Zapomniałeś już, czy żyjesz? Być może dawno już umarłeś...
(Świat poszedł naprzód...)
Heremus siedział spokojnie w swoim starym, bujanym fotelu, cicho rozmyślając. Jego umysłu nie zaprzątały wszak niepotrzebne myśli (o nie, nie, nie jego). Nie tracił czasu, gdyż tego i bez niepotrzebnej straty miał zbyt mało. Nikłe światło, wpadające przez szczeliny w potężnych firanach tworzyło niespodziewane, demoniczne kształty na ścianach, nie znajdując jednak godnej publiczności dla swoich popisów. Nadchodził czas, na ulicy widział to wyraźnie w każdym geście przechodnia i słyszał z każdych zamkniętych ust. (o, tak, to było pewne). Już wkrótce stary miał położyć się z dawną rodziną, zapomnianą już i odrzuconą, ramię w ramię. Jednak zanim to nastąpi - zanim zakończy swoją drogę - dokona czegoś wielkiego. (o, tak, to było pewne). Zapamiętają go ci wszyscy ignoranci i te bezczelne dzieciaki, zakłócające mu spokój (och tak, tak, to nadzwyczaj pewne). Jakże świetnie będzie przed śmiercią uśmiechnąć się ten ostatni raz i wraz z tym uśmiechem odejść na spotkanie ze Stwórcą. (och, tak...)
Nie zastanawiając się dłużej, Heremus powstał, przelotnie niby rzucając okiem na starą bliznę na nodze, która już wiele lat temu stała się jego najlepszą i jedyną przyjaciółką. Nie pamiętał wszak gdzie i jakich okolicznościach został tak (ślicznie, och tak, tak ślicznie) naznaczony, jednak nie sprawiało mu to wielkiej różnicy. Przeszłość - i wszystko, co ze sobą niosła - została dawno już zapomniana i nikt nie starał się już nawet owej straconej wiedzy nadrobić. Podszedł do starej, spróchniałej komody i, gdy otworzył wreszcie wszystkie zamki w jednej z szuflad, wyjął z niej pakunek owinięty grubym czerwonym materiałem. Ostrożnie położył go na stoliku stojącym tuż obok i z rosnącym podnieceniem począł rozwijać. Och, tak, jaki piękny był ten prezencik, jak zwykł go nazywać, och, tak, taki piękny. Spomiędzy tkaniny wyjął ów mozolnie przygotowywany podarunek. Robił to jednak bardzo powoli, zważając na to, że jego starcze, trzęsące się ręce w każdej chwili mogły odmówić posłuszeństwa i zniweczyć wszelkie plany. Podniósł prawą rękę do góry, trzymając w niej swoje dzieło i podziwiał je. W dłoni uniesionej wysoko nad głową trzymał duży kłąb posiwiałych włosów, zlepionych z sobą i tworzących jeden twór - wraz z niedużymi robakami, pełzającymi pośród nich. (och tak, takie to było śliczne, takie piękne...). Drugą dłonią namacał na głowie dużą połać łysiny i zręcznym ruchem wyrwał sobie jednego włosa, bardzo intensywnie białego i mocno połamanego. Przysunął rękę do ust i śliniąc się, powoli polizał kłąb, jednocześnie pozwalając małym owadom, które się w nim zadomowiły, przejść na jego język. Wyrwanego włosa przyłożył do wilgotnego miejsca na zlepku i, widząc swój „prezencik” jeszcze większym niż zwykle, poczuł nagły przypływ czegoś, co w dawnych czasach można by było nazwać euforią (och, jaki on był wspaniały).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW