Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Skąd w nas zamiłowanie do rywalizacji?
dodano 05.07.2007
Od wieków trwa rywalizacja nie tylko wśród zwierząt, ale i pośród ludzi. Jak odróżnić zdrową rywalizację, od zwykłej zachłanności i pustych ambicji?
Wielu z nas, a może nawet wszyscy (nie używam z reguły takich określeń, bo nie znam wszystkich i nie lubię uogólniania na siłę) mamy we krwi czy w psychice zakorzeniony zmysł "wygrywania". Świat wygląda tak, a nie inaczej, ponieważ chęć dominacji, chęć zajecia pierwszego miejsca jest silnejsza niż troska o dobro ludzi, o dobro społeczeństwa. Przeważnie do wyborów prezydenckich stają ludzie, któych włądza kręci, którzy w tej dziedzinie chcą realizowac swoje ambicje, którzy włąsnie w polityce chcą być wygranymi. Nie robią tego dla ludzi, aby dzięki swoim umiejętnościom pomóc społeczeństwu (przeważnie nie mają żadnych konkretnych darów czy umiejętności), lecz po to, by zdobyć pieniądzę, sławę, wpływowych znajomych, władzę... by wygrać.
Walka o podium jest u nas kształtowana już od najmłodszych lat. W żłobku są organizowane konkursy na "najładniejszy" obrazek, w zerówce na "najciekawszą" wyklejankę, a w szkole zawsze jest walka o oceny - organizowane są nawet prezentacje najzdolniejszych dzieci, tych "najlepszych". Dziecko patrząc na to wszystko, zaczyna układać sobie w główce plan na przyszłe życie... wie, że tylko Ci, którzy wygrywają, są dostrzegani, chwaleni, pojawia się u niego obawa o to, że jeśli się nie wyróżni, to nie zasłuży na pochwałę rodziców, a zatem na ich miłośc. Takie myślenie - oczywiście błędne - zakorzenia się w umyśle i owocuje w przyszłości.
Ludzie akceptują siebie samych dopiero, gdy mają najlepszy samochód w okolicy, najwiekszy i najładniejszy dom, najzdolniejsze dzieci, najwięcej kasy w portfelu i na koncie, mają jakieś tytuły i dodatkowo pierwsze miejsca w jakichś znaczących konkursach. Oczywiście ludzie, którzy szczęście warunkują tzw. "wygraną", wcale nie muszą osiągać wyżej wymienionych rzeczy i posiadać takich "dóbr". Wtedy zaczyna się dramat... ludzie z takimi kompleksami, czyli potocznie mówiąc "niespełnieni", wymagają od swoich dzieci bardzo, bardzo wiele, robiąc z nich jeszcze większe ofiary wyścigu szczurów.
Też kiedyś taka byłam.. nawet do niedawna. Na szczęście zrozumiałam, że tak naprawdę swoje życie wygrywa się wtedy, gdy odnajdzie się Prawdziwą Miłosć, gdy będzie umiało się o nią dbać i ją pielęgnować, gdy założy się Rodzinę pełną ciepła i zadba o nią. Tak niewiele, a jak dużo...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW