Idąc korytarzem szkoły słyszę, jak mniej więcej połowa (ale bardziej więcej) uczniów słucha muzyki przez swoje super wypasione MP3, MP4 i iPod-y. Zasadniczo to nic dziwnego, ale faktem jest, że nie słuchamy polskiej muzyki. Idąc słyszę 50 Centa, Fergie i innych zagranicznych wykonawców. Pytanie dlaczego?

Długo nad tym myślałam i dochodzę do wniosku, że nasza muzyka jest po prostu do bani. Bo nie opiera się na jakichś wartościach, nie ma nic do przekazania. Polacy, aby zdobyć rzesze fanów, potrzebują skandali. Bo czy o Michale Wiśniewskim czy o naszej genialnej Dodzie Elektrodzie wciąż by mówiono, gdyby nie afery z nimi w roli głównej? Myślę, że nie. Zresztą kto w dzisiejszych czasach przyznałby się do słuchania naszych wykonawców? Przecież to obciach. Ale właściwie nie ma się co dziwić. Polska muzyka nastawiona jest na wyprodukuj jakąś szmirę i sprzedaj w milionowym nakładzie. Ale o czym ja tu piszę? Żeby być wykonawcą trzeba mieć talent, a tego nasi wspaniali artyści nie mają za funta kłaków.

Prawda jest oczywista, co nie znaczy, że bezbolesna - robimy sobie wstyd. Może byłoby lepiej, gdyby w ogóle nasi muzycy nie nagrywali piosenek? Nie wiem i zresztą wątpię, żeby przestali - bo kto normalny zrezygnowałby z pieniędzy za siebie samego...