Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Afera wywołana przez znanego pozycjonera
dodano 11.07.2007
Prawdziwa historia o aferze wywołanej przez znanego, polskiego pozycjonera, który w tych dniach wydał swoją pierwszą książkę.
Do tej pory pozycjonowanie kojarzyło się z promowaniem strony w taki sposób, by zajęła wysokie miejsce w wynikach wyszukiwania. Znany pozycjoner, Paweł K. zmienił ten porządek. Zamiast promować strony, postanowił pokazać autorowi artykułów, przedrukowywanych w różnych serwisach, "jak polecą mu te piękne pozycje". Kłopot w tym, że gdyby tę praktykę rozpowszechnić, zagrożony byłby fundament funkcjonowania Internetu - wolność wymiany informacji.
Dariusz P. nie jest pozycjonerem. Pisze ciekawe artykuły, które każdy może umieścić w swoim serwisie internetowym. Pewnego dnia postanowił wykorzystać zaskakujący efekt przedruku tych tekstów. Okazało się bowiem, że jego artykuły zyskiwały bardzo wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania Google. Efekt był taki, że dzięki linkowi do bloga autora, umieszczonemu w stopce, zyskiwał on coraz więcej odwiedzin na swoich stronach.
Po testach, polegających na promocji swojej witryny za pomocą artykułów, Dariusz P., postanowił upowszechnić efekty swoich eksperymentów. Stworzył krótką ofertę, w której zademonstrował działanie tego nietypowego pozycjonowania i zaoferował swoje usługi w pisaniu tego typu artykułów. Ponieważ jest członkiem jednego z internetowych forów, postanowił zapytać o ocenę swojej oferty innych członków tej społeczności.
Jednym z aktywnych forumowiczów, jest Piotr K., profesjonalny pozycjoner, który od pewnego czasu promował w Internecie swoją książkę. Bardzo ambicjonalnie podszedł do dokonań autora pozycjonujących tekstów i oburzony zaalarmował pracowników Google, że jego artykuły naruszają regulamin i zaśmiecają wyniki wyszukiwania. Po zgłoszeniu tym, radośnie poinformował twórcę pozycjonujących tekstów: "(...) już Cię zgłosiłem do SPAM Raport i pogadamy na ten temat za kilka dni jak polecisz na wszystko (...)"
Jeszcze nie znana jest reakcja pracowników Google na ten donos. Być może już wkrótce, strony Dariusza P. znikną z tej wyszukiwarki.
Na czym polega zagrożenie dla Internetu, spowodowane przez tego typu działania? Gdyby zgodnie z oczekiwaniami Piotra K. zabronić przedruku artykułów, tekstów i newsów, gdyby zahamować swobodny przepływ treści, to Internet stałby się martwy. Dzisiejsza idea web 2.0, to przecież nieograniczona wymiana informacji pomiędzy użytkownikami. Nie można oskarżać o SPAM kogoś, kto za zgodą autora publikuje w swoim serwisie jego artykuły. Owszem, treść jest powielana, tylko że w ten właśnie sposób może ona dotrzeć do większej liczby użytkowników tak rozległej sieci, jaką jest Internet. Chodzi o naszą wolność czytania i publikowania tego co chcemy, tam gdzie chcemy i kiedy tylko chcemy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW