Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Sensacje dla prostego ludu
dodano 16.07.2007
Ludkowi trzeba rzucić coś na igrzyska, skoro nie można rzucić konkretów...
11 lipca 2007 www.trojmiasto.pl podało, że pewien poseł siedzący już w samolocie (Warszawa-Gdańsk), został poproszony przez oficera ABW o wyjście z powietrznego pojazdu. Z powodu owej rozmowy, lot został opóźniony o kilkadziesiąt minut. Mamy zatem dwa podmioty wydarzenia - posła i oficera, zaś cała reszta (załoga, pasażerowie) są jedynie przedmiotami, takim polskim tłem, figurantami. Z jakiej racji została zakłócona podróż wielu osób? Bo ktoś sobie politykę uprawia na płycie lotniska? Komunikacyjny skandal?
Korzystając z owego komunikacyjnego zamieszania, redakcja portalu nie odmówiła sobie przyjemności zamieszczenia profilu posła. Pominę tu dane osobowe i partię, ale reszta to - do Sejmu wszedł otrzymując niemal 6 tys. głosów. Jest zamożnym człowiekiem: w swoim oświadczeniu majątkowym za rok 2006 wylicza zebrane oszczędności: 440 tys. zł, 65 tys. dolarów i 15 tys. euro. Poseł posiada - jako współwłasność z żoną - dom (140 m kw.) i dwa mieszkania. Jak większość parlamentarzystów znacznie zaniża ich wartość wyceniając odpowiednio na 170, 110 i 190 tys. zł.
Nie wiem, po co komu podawanie substancji mieszkaniowej. Owszem, jeśli przed wyborem
miał stan S1, zaś w momencie sporządzania oświadczenia majątkowego - S2, to możemy się domyślić, że różnica (jeśli dodatnia) to wzbogacenie się podczas kadencji. Ale mieszkania i domy (choć to zwykle najdroższe towary, o których przeciętny Polak sobie marzy) są jednocześnie najbardziej przypadkowymi dobrami. Jeśli poseł mieszka od wielu lat w centrum wielkiego miasta, mieszkanie ma po rodzicach, a do tego już ma swoje 50-100 lat dom, nie poseł), to co komu daje wycena tego mieszkania? Że kiedyś kosztowało kilka razy mniej? Przecież to jest ciągle to samo lokum, tyle że starsze. A jeśli ktoś mieszkał z rodzicami, został posłem i nagle wykazuje (no bo rodzice mu zapisali po wyborach) dom z ogrodem, co obecnie warte są np. 1,5 mln zł - facet w ciągu roku z biedaka jest milionerem i ma odpowiednią etykietę przez ludek przyczepioną? A jeśli jeszcze ożeni się z kobitką jedynaczką, co to również dostała od rodziny podobny dom, to nasz biedny poseł staje się krezusem, jak na nasze przaśne warunki. Gdyby wybuchły zamieszki społeczne typu rewolucja, to gościa pewnikiem by powieszono na drzewie w jego ogrodzie jako burżuja... A przecież w Polsce mamy sporo starszych ludzi, co to za komuny wybudowali na kredyt domki w ogrodzie - te posiadłości warte są teraz 1-2 mln zł, a sami nestorzy ledwo przędą na biedaemeryturach. Zatem - to biedacy, czy bogacze?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW