Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mydełko z Pakistanu
dodano 02.08.2007
Patrząc na tytuł można odnieść wrażenie, że byłem w Pakistanie. Cóż, strasznie ciężko coś naskrobać by nie być nudnym, by nie powielać, by nie powtarzać, warto więc chyba nadać taki tytuł tekstowi o Gibraltarze
Również by nie przynudzać nie będę tłumaczył gdzie leży Gibraltar bo przecież każda średnio inteligentna nawet osoba powinna wiedzieć lub przynajmniej być w stanie posłużyć się encyklopedią a osobom o inteligencji niższej niż średnia nie zaleca się kontynuować lektury. Informacje o Gibraltarze mogą bowiem wywołać zaskoczenie grożące znacznym nadwerężeniem mózgu i permanentnym wytrzeszczem oczu.
W końcu mowa jest o posiadłości brytyjskiej.
By dostać się na Gibraltar wiele trzeba. Przed wszystkim należy przejść przez kontrolę graniczną. W momencie gdy punkty kontrolne na wewnętrznych granicach Unii Europejskiej stały się już zupełnie niemodne i wszelki nawet wspomnienie o nich zatarło się już w umysłach wielu Europejczyków, Brytyjczycy tak są do nich przywiązani, że nawet śmiesznych rozmiarów skalisty cypelek musieli odgrodzić zasiekami. Dzięki temu każdy przybysz dostający się na ten skrawek ziemi, czy raczej skały, musi w pełni poczuć, że wkracza do imperium, nad którym jeszcze całkiem niedawno nie zachodziło przecież słońce a kto wie, czy obecnie zachodzi. Każdy skrawek gibraltarskiej ziemi przypomina o jej brytyjskości i imperialności. Ale zanim będzie o skrawkach ziemi, wspomnieć należy, co jeszcze trzeba, by się na nie dostać.
Zaraz za punktem kontroli granicznej znajduje się pas startowy lotniska, przez który należy przejść w poprzek by dostać się na dalszą część półwyspu. Przez pas przechodzi się najzwyczajniej tak jak przechodzi się na drugą stronę ulicy przez jezdnię, jest tam nawet sygnalizacja świetlna oraz rogatki- takie jak przed przejazdem kolejowym. Jeśli więc kontrola graniczna nie jest czymś nadzwyczaj oryginalnym to szansa tak swobodnego spaceru po pasie startowym jest czymś doprawdy niepowtarzalnym a przynajmniej rzadko powtarzalnym. Spacer ten nie wydaje się zbyt niebezpieczny gdyż ruch w okolicy tego jakże specyficznego przejścia dla pieszych nie jest zbyt wielki.
Dobrze, zanim jednak wejdzie się na pas startowy jeszcze jedno trzeba, przynajmniej na wszelki wypadek. Tak samo jak idei idea swobodnego przepływu osób, Brytyjczykom nie podoba się idea wspólnej europejskiej waluty. Z tego tytułu przed odwiedzeniem Gibraltaru należy się zaopatrzyć w funty szterlingi. Trudno na co dzień spotkać się z czymś równie nieuczciwym i krzywdzącym jak kurs wymiany euro na szterlingi na porcie lotniczym Gibraltaru, który jest jedynym miejscem gdzie taka usługa jest łaskawie świadczona w późnych godzinach wieczornych. Każdy, kto w dalszej części swojego pobytu na Gibraltarze zauważy, że większość punktów handlowych przyjmuje również euro, może poczuć pewien dyskomfort i obwiniać się o postępowanie nadgorliwe. Przy wnikliwej analizie można jednak się przekonać, że płacąc w euro zostanie się oszukanym i odartym równie bezlitośnie jak w punktach wymiany. Zdaje się wiec, że jedyne, co można zrobić by nie zostać na Gibraltarze ograbionym to mieszkać tam i zarabiać w funtach. Dodatkową atrakcją takiego postępowania jest niewątpliwie fakt, iż funty używane na Gibraltarze mają swój odrębny wzór, z małpkami, które rzeczywiście biegają tam w dosyć dużej ilości.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW