Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Elektrody a sprawa polska
dodano 27.06.2008
Odkryłam nową chorobę. Osób zapadających na nią, jako jedynych ze wszystkich chorych, nie jest mi żal.
Od kilku miesięcy coś w środowisku zewnętrznym mnie niepokoiło. Przez pewien czas nie mogłam zidentyfikować o jaki obiekt (tudzież zjawisko) chodzi. Zaopatrzyłam się w wiatromierz, barometr i deszczomierz (termometr już posiadałam) i rozpoczęłam obserwacje meteorologiczne. Chwała Bogu, że w szkole podstawowej miałam dobrego nauczyciela przyrody – dzięki temu doświadczenia przeprowadziłam sprawnie i szybko. Na ich podstawie stwierdziłam, że to nie warunki pogodowe wprawiają mnie w niepokój.
Następnego dnia musiałam jechać do centrum miasta w pilnej sprawie. Tam zorientowałam się, co doprowadza mnie do tak niekomfortowego stanu. Mianowicie są to istoty płci pięknej (w tym przypadku słowo „pięknej” jest nieadekwatne do sytuacji), rzecz jasna – nie wszystkie. Wszak z natury jestem osobą miłą, życzliwą i tolerancyjną. Niestety ‘koleżanek’ chorych na to świństwo znieść nie mogę, złośliwości im nie szczędzę, a słowotok cichych przekleństw i złorzeczeń wylewa się ze mnie, niczym gorąca lawa z krateru wulkanu typu wezuwiańskiego (Boże, przebacz!). Zanim nazwę tę chorobę po imieniu, opiszę jej tragiczne w skutkach objawy.
Otóż mottem zarażonych istot jest hasło „wypchane sianem piersi mam – każdemu je dam”. I to raczej najłagodniejsza forma tegoż motta. Osoby chore cały swój czas poświęcają na „pielęgnację” swojego – jak im się wydaje – najpiękniejszego ciała. Noszą przykrótkie ubrania (wszak wszyscy muszą wiedzieć, że jest co „przelecieć”), codziennie chodzą do solarium (bez przypalonego kawałka skóry czują się nieswojo) oraz minimum trzy godziny dziennie spędzają przed lustrem, nakładając na twarz kilogramowe ilości maści, fluidów, pudrów, różów, tuszów etc. Wskutek tego nie wiadomo, jak naprawdę wygląda ich buzia, ale zapewne inaczej.
Z oczywistego braku czasu oraz przekonania, że jest się stworzonym do rzeczy wyższych, poziom rozwoju intelektualnego i duchowego istot zarażonych jest żenująco niski. Można powiedzieć: odwrotnie proporcjonalny do czasu spędzanego przed lustrem, w solarium, sklepach odzieżowych oraz na zapijanych imprezach. Zdania, które wydobywają się z ust zakażonych panien są nieskładne, głupie i niepoprawne lub tak wulgarne, że człowiek będący ich nausznym świadkiem zastanawia się, jak to możliwe, iż osoba tego samego gatunku (homo sapiens sapiens) może być tak wyzbyta kultury, taktu, elementarnych wartości i myślenia.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW