Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wypadki a butelki
dodano 30.08.2007
Ile wypadków jest spowodowanych przez roztargnienie lub bezmyślność? Zwykle nigdy się o tym nie dowiadujemy...
Pewien poseł, mieszkaniec nadmorskiego województwa, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu - jego skoda zjechała na przeciwległy pas ruchu, a następnie dachowała. Z drogi wyleciał również nadjeżdżający z przeciwka fiat. Kierowcy byli trzeźwi.
Wypadek jakich wiele. Jednak rzadko zdarzają się tak szczere wypowiedzi osób winnych. Otóż pan poseł opowiada - "Jechałem niezbyt szybko. W pewnym momencie moją uwagę przykuła leżąca na bocznym siedzeniu butelka z wodą mineralną. Wystarczył moment nieuwagi, by wyniosło mnie na łuku drogi. Z przeciwka nadjechał samochód. Na szczęście udało się uniknąć zderzenia czołowego. Mimo to oba auta wylądowały w rowie. Poduszka powietrzna nie otworzyła się".
Jaki udział w wypadkach mają kierowcy, którzy gadają przez telefon, podziwiają krajobrazy, konsumują kanapki, gapią się na cudze kolana albo na własną butelkę z braku wcześniej wspomnianych ładnych przegubów... Pół biedy, kiedy to jedynie oni ponoszą konsekwencje swego roztargnienia lub braku wyobraźni. Byłaby sprawa trywialnie prosta - wina i kara. Jednak z przeciwka jedzie kierowca rozsądniejszy, przykładowo z wnukami na spacer. Dochodzi do wypadku, kara boska z reguły dosięga obu załóg, ale winny zwykle jest tylko jeden kierowca, jak w opisanym przypadku. I najczęściej takim najbardziej sprzyja szczęście... Nie ma sprawiedliwości ani bożej ani ateistycznej. Tutaj wszyscy przeżyli, samochody pewnie zostaną wyzłomowane, ubezpieczyciel pokryje straty. Niby nic się nie stało. Przy okazji przetestowano poduszki, które zawiodły (jak i kierowca, ich właściciel, zatem nie wiadomo, co zgłosić do reklamacji...).
W relacji brakuje najważniejszego - co stało się z obsadą drugiego samochodu. Nasz wątpliwy bohater zawinił, ale zajmuje się wyłącznie sobą i swoim samochodem, w czym wtóruje mu kronikarz - "Miałem sporo szczęścia, że nie uderzyłem w pobliskie drzewo. Mimo to samochód najprawdopodobniej nadaje się do kasacji".
Jest podmiotem zdarzenia, zaś drugi samochód, który został zniszczony przez bezmyślność, oraz ludzie, którzy przecież w nim przebywali, zostali sprowadzeni do roli przedmiotu - ani wzmianki o nich, jakby ich nie było. No bo ich nie było - był pan poseł i jego maszyna, a reszta to jedynie tło. Gdyby (nie daj Boże) wszyscy zginęli, to winnemu prasa wydrukowałaby najwięcej nekrologów, a reszta byłaby posądzona o spowodowanie wypadku. Nie byłoby odważnego do wyznania prawdy o butelce... A tak to został niemal bohaterem - nic to, że wgapiał się w butlę i rozbił dwa samochody, ważne że "Na szczęście udało się uniknąć zderzenia czołowego". Ci z przeciwka to powinni jeszcze mu podziękować, że żyją...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW