Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy wiecie już, co jest po lewej stronie literki M?
dodano 21.10.2007
Pytanie w tytule kieruję nie tylko do fanów megaserialu "M jak miłość", ale do wszystkich, których lewa strona nie kojarzy się tylko z Leszkiem Millerem i Aleksandrem Kwaśniewskim.
Chodzi o koncert, cały czas jeszcze dla niektórych egzotycznego zespołu jakim jest Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, który promował swoją płytę "Lewa strona literki M" 16 października w Łodzi w klubie 77. Zadziwiający był dla mnie wybór miejsca, które do tej pory kojarzyło mi się tylko z dyskotekami dla podstarzałych macho z kasą i wyglądających po nią dziewuszek. Dowiedziałem się, że nie zawsze to miejsce służyło tym celom i ostatnio właściciele postanowili wrócić do korzeni i w tygodniu grać rocka.
Słuszny pomysł - dywersyfikacja lokalu i postawienie na różną klientelę może się sprawdzić w tak eklektycznym mieście jakim jest Łódź, gdzie oprócz środowiska "biznes klas", młodzieży po 30 i fanów electro, mamy obecne mikrospołeczności: EMO (kto nie wie o kogo chodzi ten niech wybierze Tokio Hotel, gdzieś w okolicach Berlina), metroseksualistów, zagubionych fanów popu, ale także zwykłych rockowców. Wszyscy oni widoczni byli na koncercie Kombajnu - a to na pewno za sprawą charyzmatycznego wokalisty Marcina Zagańskiego, który wystąpił w damskiej koszulce ze znanej młodzieżowej kolekcji. Osoba to nie tuzinkowa, bardzo wyrazista.Zachowywał się raz jak małe dziecko, które zostało odrzucone z piaskownicy, by później przypomnieć o swojej niezwykle neurotycznej osobowości. Podskakiwał, tańczył często przypominając Towarzystwo Głupich Kroków (swoją drogę ciekawe jakby poradził sobie w 32 edycji „Tańca z gwiazdami”), bił się tamburynem po głowie i w między czasie często wszystkich wyciszał (to dosyć charakterystyczne jego zachowanie). Przy tym to wszystko było bardzo naturalne, wynikało z jego wnętrza i całej chyba dosyć skomplikowanej osobowości osoby bardzo trudnej i z tgz. "problemami egzystencjalnymi".
W nastrojowych balladach niczym boski Bruce, bardzo przygaszony, w pełni świadomy tego co śpiewa, co czuje i co chce przekazać. A teksty są tutaj bardzo mocną stroną zespołu - w większości autorem jest wokalista. Wyczuwa się w nich dużą ironię do świata, współczesne pojmowanie miłości, dużo personifikacji i odniesień do codziennego życia młodzieży na bezdrożach. Może to brzmi trochę banalnie - ale te teksty takie nie są - żyją swoją naturalnością, swoimi emocjami i swoją głębokością.Wszystko to ubrane było w niezwykłą oprawę muzyczną, świetną gitarę Pawła Goprowskiego i uzupełniającą całość perkusję Piotra Walońskiego, drugą gitarę Tomasza Brażewicza i niezwykłą basówkę (trochę niepotrzebnie wyciszaną) Michała Dziekana. Cała grupa spisała się poprawnie, ale była by kolejnym dobrym zespołem, który może wygrałby kolejny konkurs organizowany przez Vena Festival czy Jarocin, ale który na pewno nie przebiłby się za daleko i nie utkwił w pamięci tylu fanów, gdyby nie wyjątkowy wokalista.Warto wspomnieć o piosence, od której zaczęli czyli "Waniliowe niebo", a także "Chłopcy z dynamitu" a na "A o czym ja mam z Tobą myśleć" zakończyć i mamy obraz współczesnej młodej gruby, która jest w stanie pogodzić Roberta Leszczyńskiego, Magdę Mołek i Danutę Hojarską jednocześnie (tą ostatnią ze względu na nazwę grupy - a jak wiadomo nic co ze wsi nie jest mi obce, więc...). Chłopaki z Myslovitz po raz pierwszy od dawna mają konkurencję - może bardziej wymagającą, może bardziej trudną i być może nigdy nie osiągną takiego sukcesu - ale po tym co robią na koncertach z myślami słuchaczy na pewno nie pozostaną zapomnienii. Warto też wspomnieć o częstych nawiązaniach do inspiracji i „muzycznych mentorów” zespołu, a mianowicie „ulubieńców” Kombajnu, czyli Beaty Kozidrak ( tutaj zespół czerpie inspiracje przy tworzeniu muzyki) oraz Rycha Peji ( tutaj szczególny nacisk na warstwę tekstową), – kto był na jednym z koncertów tego zespołu to wie, o co chodzi i zna bardzo dobrze dosyć abstrakcyjne poczucie humoru wokalisty. Zespół bisował swoim ostatnim wielkim przebojem tytułowym z ostatniej płyty – bisów byłoby spokojnie dużo więcej jednak zespół poprzestał na tym jednym.zespół pokazał mi drogę bez prawa jazdy, przeniósł w ten dosyć psychodeliczny mały świat, z którego szybko nie udało mi się uciec, porwał i rozwalił na strzępy optymistyczny nastrój złotej jesieni, co dla niektórych na pewno może być zarzutem i małą pretensją w stronę zespołu – dla mnie tak jednak nie jest. Po koncercie widziałem, że „wreszcie mogę głośno iść…spać” wiedząc już co jest po mojej "lewej stronie literki M". Kto jeszcze tego nie wie niech szuka informacji o kolejnych koncertach zespołu– to może być kiedyś wielki band!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW