Wczoraj w nocy mogliśmy podziwiać wyczyny naszego rodaka w zawodowej lidze - NBA. W meczu Orlando Magic i Golden State Warriors, Polak wystąpił w pierwszej piątce z powodu kontuzji pierwszego centra koszykarzy z Florydy - Dwight Howarda i od razu pokazał, na co go naprawdę stać. Zaliczył tak zwane double-double, co oznacza, że miał podwójną zdobycz jak na przykład: punkty i asysty bądź zbiórki i asysty. W przypadku Gortiego były to punkty i zbiórki. Polak grał przez 28 minut i zdobył 16 punktów i 13 zbiórek w tym aż 7 w ataku. Rzucał z dobrą skutecznością (7 na 13 rzutów) ale co najważniejsze, zbierał i blokował. Na to właśnie liczy trener "Magików" Stan Van Gundy. Mecz ostatenie zakończył się wygraną Orlando Magic 109 - 98. Tak komentuje mecz Marcin: "I’m not going to lie; I was excited to play, to be starting the game. Competing against Andris for 27 minutes was exciting, too. I had a straight message from coach, which was to take him out of the boards and get as many rebounds as I could." Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie trener Orladno da Marcinowi więcej minut i Polak pokaże jeszcze więcej. Może będzie to triple-double...