Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Umarł król, niech żyje król!
dodano 08.11.2007
Słowa te oczywiście odnoszą się do króla rock’n’rolla Elvisa Presleya. Jak uważają jego fani, nie umarł on 15 sierpnia 1977 roku, lecz dalej żyje ukrywając się gdzieś w Stanach.
Wkład Elvisa w rozwój muzyki rozrywkowej jest nie przeceniony. Jego bogaty, głęboki głos wpada w ucho i zostaje tam na długo, repetując niezapomniane kawałki jak chociaż ten z „The Impossible Dream”. Ujrzeć króla w akcji to też niezapomniane doznania, jego pokraczno gibki taniec sprawia, że nogi same rwą się do tańca. Jeśli chodzi o życie prywatnie Presleya, to już inna bajka a raczej dramat, bo to czego nie przyjmują do wiadomości jego fani, (że król skonał w swojej łazience z przedawkowania narkotyków) ma też swoje drugie dno w jego życiu. Król umarł, bo żył iluzją numerów, nie chciał przyjąć do wiadomości, że jest uzależniony i walczyć z nałogiem ale zaczytywał się w „Księdze Numerów Cheiros’a”. Uważał on, że cyfry wprowadzą w jego życie ład, porządek i uwolnią od cierpień. Jak wiadomo bezskuteczna to była terapia.
Innego kalibru Królem jest Jezus, którego nie sposób porównać z jakimkolwiek innym królem, ponieważ on jako człowiek doskonały „usunął grzech przez ofiarę z samego siebie” (Hebrajczyków 9:26). O nim to mówią wszystkie natchnione pisma, że jest Królem Królów, Księciem Pokoju, Arcykapłanem i Słowem, Mesjaszem i Zbawicielem. To ten Król oddał życie za króla rock’n’rolla i za wszystkich innych niezależnie kim byli czy są, otworzył przed nami drzwi, które do tej pory były zamknięte na sześć spustów; pewność na lepsze życie.
Coś ich jednak łączy; mianowicie powiedzenie „Umarł król, niech żyje król!”, przypisywanie Elvisowi, pasuje też do Chrystusa, z tym, że w jego wypadku ‘król’, trzeba by napisać z dużej litery.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW