- Coraz częściej młodzi ludzie zdobywają się na odwagę i pomimo braku społecznej akceptacji żyją w niesakramentalnym związku - mówi Wiesław Łagodziński, socjolog z Głównego Urzędu Statystycznego. - Nie ma dokładnych badań na ten temat, ale liczba konkubinatów w Polsce może się wahać między 220-230 tys. związków.
Dla jednych ślub to początek nowego, wspaniałego życia. Wreszcie mają wspólne nazwisko, swój własny dom, który mogą urządzić tak, jak zawsze o tym marzyli. I mogą się sobą cieszyć cały czas. Skąd więc się bierze niechęć do małżeństwa? Wiele osób rozstaje się już po pierwszym kryzysie. Raport na temat związków Polaków pokazał, że połowa rozwodników nie przetrwała w małżeństwie nawet czterech lat. Przychodzi proza życia, zasypiasz i budzisz się przy tym samym człowieku, coraz bardziej denerwują cię drobiazgi... i czar gdzieś pryska.

- Po ślubie zmienia się prawie wszystko. Mi się nie podoba. Mojej żonie się nie podoba - mówi Jan H. (26 l.) - To tak, jakby ktoś moją ulubioną książkę wciągnął do kanonu lektur obowiązkowych - dodaje. Świat nagle staje na głowie, szczególnie jeśli narzeczeni wcześniej ze sobą nie mieszkali. Wszystko jest nagle wspólne, trzeba się rozliczać z każdego wyjścia i znosić humory drugiej strony. Koniec z imprezami, kiedy czas nie istniał i nie trzeba było jeszcze nerwowo zerkać na zegarek... bo żona czeka. Często, jeśli nawet sami młodzi nie palą się do małżeństwa, rodzina ich ponagla. - Życie na kocią łapę wciąż w wielu kręgach nie jest dobrze widziane - mówi prof. Janusz Czapiński (57 l.), psycholog. - Słowo "konkubinat" wywołuje niesmak, choć akceptacja jest większa niż dawniej.

Nic dziwnego. Łacińskie concubina to kochanka, nałożnica, a consubinus to podejrzany typ spod ciemnej gwiazdy, który jest z nią w związku. Zwolennicy małżeństwa tłumaczą swoje stanowisko albo względami religijnymi, albo podkreślają jego funkcję cementującą. - Gdybyśmy nie byli małżeństwem, już dawno nie bylibyśmy razem - mówią. Przeciwnicy "legalizacji związku" twierdzą zaś, że prawdziwej miłości nie potrzebne są zaświadczenia z kościoła czy z urzędu. Cenią sobie wolność i niezależność finansową. Oszczędzają pieniądze, które musieliby wyrzucić na przyjęcie weselne. A w razie rozstania, zawsze łatwiej skończyć związek bez formalnych i finansowych komplikacji. Ale uważaj. Żyjąc na kocią łapę, możesz spaść na grzbiet a nie na cztery łapy. - Niestety, konkubentom nie przysługują rozwiązania przewidziane przez prawo dla małżonków - mówi prawnik, Łukasz Kasztelowicz (26 l.). - Konkubinatu nie można zarejestrować, taka para nie może się więc razem rozliczać z podatku. Nie działa też prawo dziedziczenia, chyba że tak ustanowi testament, ale również wówczas rodzina zmarłego może wystąpić z wnioskiem o tzw zachówek. Konkubentka nie może domagać się dla siebie nawet świadczeń alimentacyjnych.

Jeśli na myśl o małżeństwie zamiast radości czujesz strach i przygnębienie, nie bierz ślubu. Pomyśl, poczekaj... rozwiąż nasz test i sprawdź, czy z tą osobą jesteś w stanie stworzyć dobry związek.