Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Brak glutów na Euro 2012?
dodano 20.12.2007
A rekordzista otrzymywałby mało zaszczytny tytuł "Lama 2012"...
Od dłuższego czasu przymierzałem się do wypowiedzi w tej sprawie,
ale jakoś czasu brakowało, jednak ostatnio oglądany wyczyn w tej
materii ze zmasowanym wyrzutem lepkiej materii, przełamał mój opór
psychicznej materii.
Otóż parę dni temu, podczas transmisji meczu rozgrywanego na Wyspach
Brytyjskich z udziałem polskiego bramkarza w drużynie o biało-zielonej
zebrze (na koszulkach), kamerzysta akurat najechał elektronicznym okiem
na naszego rodaka, który właśnie wybrnął z trudnej podbramkowej
opresji. Buźka na cały ekran telewizora, a bohater niniejszej scenki
oryginalnie zagrzewa się (wszak jesień) do sportowej walki plując w
obie łapawice i rozprowadzając organiczne śliniankowe płyny po
wewnętrznych powierzchniach materiału. Jakby tego było mało (przecież
jeśli jakieś damy oglądały mecz, to już zbierało im się na zwrotne
odruchy żołądkowe), to zaraz zawodnik zatkał jedną dziurkę narządu
węchu wierzchem przeciwległej dłoni okutanej w spostponowaną przed
chwilą rękawicę i pod wpływem nagłego wzrostu ciśnienia w komorze
nosowej, posłał gluta na murawę. Następnie powtórzył operację w
lustrzany sposób z drugim a naprzemiennym zestawem dziurka-dłoń. Gdyby
komuś wydawało się, że to koniec "uczty" dla oczu, to nasz dzielny
bramkarz zdążył zastosować tradycyjną (i najczęściej spotykaną) erupcję
narządu konsumpcyjnego - paraboliczne plucie w dal, kto wie, czy nawet
nie z wycharchem. I to wszystko trwało kilkanaście sekund. Można
powiedzieć, że realizator trafił w dziesiątkę - udokumentował ową
fabułkę od A do Z w wariancie bezskrótowym. Taka anatomia męskich
piłkarskich głównych a głowowych wypływów.
Jak przeciwdziałać takim obrzydliwym obrazom, tak w znaczeniu
filmowego przekazu, jak i braku etykiety? Jakie mogą spotkać szykany
piłkarza, jeśli na boisku jego szykany pozostawiają wiele do życzenia?
W tym momencie przypomniały mi się dolegliwości dotykające Finów w
ruchu drogowym. Otóż Fini (Finowie), jako bodaj jedyni wystawiają
mandaty w wysokości uzależnionej od zamożności, a dokładniej - od
dochodów. Znane są przypadki, kiedy za wykroczenie drogowe owi
Skandynawi (Skandynawowie; zresztą opinie są podzielone co do ich
przynależności do skandynawskiej rodziny) płacą niewyobrażalne (dla
większości właścicieli polskich fiacików) krocie. Zatem należałoby do
regulaminu gry w piłkę nożną (zresztą może do innych dyscyplin również)
wprowadzić kary za plucie na stadionach. W większości przypadków owe
obmierzłe ceremonie widujemy po indywidualnej akcji danego piłkarza,
który niezależnie od sportowych walorów zakończonej zagrywki,
najczęściej pod bramką przeciwnika), pozwala sobie na pozbycie się
swego gardłowo-ustego mililitrażu, czasami z nosowym wplotem. Czy to
takie męskie? Czy to domena naszych współczesnych stadionowych
wojowników? I najpewniej zdają sobie sprawę, że akurat miliony
kibicujących oczu, za pośrednictwem kamer, dokładnie widzą, co nasi
"bohaterowie" wyprawiają na boisku... Przecież widzą to ich żony,
dzieci, rodzice, znajomi, także trenerzy, a oni sami również to widują
w odtwarzanych relacjach. I co? Nic?! A im sławniejsi, im więcej
zarabiają, tym więcej charchają... I nikt im nie zwraca uwagi? A
media?Przecież to podstawa dobrego wychowania, już od przedszkola...
Poza elegancją jest również problem tarzania się w cudzych albo i we
własnych plwocinach. Wprawdzie na tak wielkich boiskach
prawdopodobieństwo mazistego wślizgu jest znikome, jednak wraz ze
zbliżaniem się do bramek gwałtownie ono rośnie, zaś dla bramkarzy
szansa utytłania się w owych wydzielinach jest całkiem spora (owszem,
najczęściej w... swoich).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW