Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Robisz zdjęcia... czasami
dodano 31.12.2007
"Na kolejne zajęcia napiszecie wywiad z osobą, którą znacie najlepiej, będzie to wywiad z samym sobą". Łatwo nie było, ale może kogoś zainteresuje.
- Fotografujesz?
- Przypadkiem tak. Parę lat temu niechcący odkryłam portal internetowy poświęcony fotografii, jestem estetką, więc mnie wciągnęło. Odkurzyłam jeszcze panieńską Smienę 8M, mojej mamy i tak się zaczęło. Prymitywny aparat, ale to nim zrobiłam jedne ze swoich najlepszych zdjęć. Kiedy na Woodstocku ukradziono mi Smienę razem z całym namiotem, od kolegi dostałam Zenita ET. Potem płynnie zmieniałam aparaty, aż do dzisiejszego Nikona D50 i z filmów przestawiłam się na cyfrową lustrzankę.
- Po co to wymienianie sprzętu? To tylko techniczne szczegóły..
- Chcę tylko podkreślić, że fotografia jest dziedziną, w której mam niesamowite szczęście. Jak tylko aparat okazuje się niewystarczający, zaraz trafiam na kogoś, kto chce się pozbyć swojego i jest to dokładnie to, czego potrzebuję. Zwracam małą uwagę na technikę.
- Zabrzmiało mało profesjonalnie.
- Nie jestem profesjonalistką! Nie czytuję wydawnictw w stylu: jak zrobić zdjęcie, biorę aparat i je robię. Często efekt mnie zaskakuje, lubię chwilę, w której przekonuję się, że zdjęcie o którym myślałam, że jest beznadziejne okazuje się świetne i na odwrót. Mój kolega, ścisły umysł, nie może tego pojąć. Poza tym publikując fotografię nadaję jej opis, który jest dla mnie równie ważny. Często wykorzystuję do tego fragmenty poezji, prozy i mam całość.
- Najlepsze zdjęcie?
- Bardzo lubię cykl, który zrobiłam na zakończenie studiów „Childhood`s end”, maj, burzowe chmury, słońce, i ponad drzewami koleżanka z parasolką siedząca na podeście z „Ognistymi ptakami” Hasiora. Lubię fotografie siostry w czerni i bieli, i jeszcze to: Woodstock, tłum ludzi, wszechobecny jazgot i nagle jakiś chłopak pada na kolana przed dwoma księżmi. O zdjęciach nie ma co opowiadać, trzeba je oglądać, dlatego uwielbiam oglądać cudze.
- Więc jak to jest z tą fotografią na co dzień?
- Fotografia nie wypełnia mi życia, jest raczej jedną z przyjemności, która powtarzana codziennie, straciłaby smak. Miewam napady fotograficzne. Potrafię przez dwa tygodnie nie rozstawać się z aparatem, a potem nie ruszać go pół roku. Używając lustrzanki często nawet nie wywoływałam wszystkich filmów, co doprowadzało do pasji niektórych znajomych. Poza tym fakt, wywołania filmu nie znaczy, że zdjęcia ujrzą światło dzienne, bo z moim fotografowaniem jest mniej więcej tak, jak napisał o mnie któregoś razu kolega fotograf: „Zawsze czekasz aż skończysz film, żeby zobaczyć czy na pewno był w aparacie, potem czekasz aż go wywołają, żeby się upewnić że cokolwiek wyszło, potem robisz odbitki - oczywiście najpierw czekając aż film "dojrzeje", potem czekasz aż te odbitki ktoś przyniesie ci do domu, no bo przecież sama po nie nie pójdziesz, no i dopiero jak już one poleżą u ciebie w szufladzie, to komuś możesz wspomnieć - od niechcenia, ze robisz zdjęcia... czasami.” Myślę, że te słowa można odnieść do większości rzeczy, którymi się zajmuję.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW