Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dyplom dla idioty
dodano 28.01.2009
Powiada przysłowie, że jak pies nie ma co robić, to śpi. Posłowie natomiast, jak nie mają co robić, usiłują myśleć. Efekty tego procesu bywają tragikomiczne.
Właśnie poszła w świat wieść o kolejnych efektach wysiłku intelektualnego naszych parlamentarzystów. Skonstruowali oni otóż projekt ustawy o zawodzie aktora. W tymże projekcie, ni mniej ni więcej, ustalone zostało, że mianem aktora określać się może jedynie taka osoba, która ma ukończone studia aktorskie.
Cała reszta, bez takich studiów, aktorami zwać się nie ma prawa. Zresztą nikt inny zwać ich aktorami też nie może. Są, co najwyżej, odtwórcami. A może odtwarzaczami, dokładnie nie wiadomo. Wszak to dopiero projekt.
Stąd też do końca nie wiadomo, czy za tym nie pójdą dalsze konsekwencje. Na przykład takie, że odtwórca-nieaktor vel odtwarzacz, nie otrzyma przypadkiem zakazu odtwarzania? Na rzecz aktora słusznego, czyli z dyplomem, rzecz jasna.
Bój się Pan, Panie Olbrychski. Będziesz Pan miał szczęście, jeśli w ramach sankcji nie zostaną wycofane z polskiej kinoteki jakieś Potopy czy inne Ogniem i mieczem. Sporo tam się kręci różnych wagabundów, nie-aktorów w rozumieniu projektu ustawy.
A co na to widz? A co widz ma do gadania. Widz ma oglądać to, co jest profesjonalne, czyli potwierdzone papierem z odpowiedniej uczelni. O to zadbają reprezentanci widza i widz ma się dostosować. Dla własnego dobra i higieny psychicznej. Nie będą mu na ekranie latały jakieś tam Tyszkiewicz czy inne bezdyplomia.
To nie pierwszy pomysł, który profesjonalizm wolnych zawodów ma opierać na świstku papieru, a nie na rzeczywistych umiejętnościach. Podobne pomysły już wcześniej dotyczyły i innych grup wolnych zawodów, dziennikarzy, artystów plastyków. Ba, nawet do grania na grzebieniu na Rynku w pewnym mieście też chciano wprowadzić nakaz uzyskania licencji.
Pomysły szły jeszcze dalej. W tym samym mieście, co o grajkach na Rynku mowa, mandatem postraszono amerykańskiego turystę, który śmiał bez licencji przewodnika oprowadzać po mieście swoich znajomych.
Niewątpliwie tekst napisany przez osobnika bez dyplomu dziennikarskiego jest szkodliwy dla zdrowia. Z kolei obraz wypacykowany przez jakiegoś tam Matejkę może zagrażać życiu.
Papier z odpowiedniej uczelni jest podstawą wszystkiego. Bez niego ani rusz. Dalej można oczekiwać kolejnych światłych pomysłów. Handel pietruszką tylko dla absolwentów SGGW, sprzątanie, czyli fachowo: czyszczenie powierzchni płaskich tylko po organizacji i zarządzaniu, a informacji na dworcach komunikacyjnych będą udzielali wyłącznie absolwenci z dyplomami PR-owskimi.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW