Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kondycja polskiego kina w XXI wieku - CZĘŚĆ 2 - rok 2002
dodano 15.02.2008
Niestety rok 2002 powielał pomysły z poprzednich lat i filmy generalnie opierały się na sprawdzonych tematach i pomysłach.
Znowu powstały kolejne komedie – niczym „Poranek Kojota” z tym samym przesłaniem – a mianowicie – brakiem przesłania. Mowa tutaj o „E=MC2 „ Olafa Lubaszenko – z tymi samymi aktorami, z tym samym pomysłem i z tymi samymi nie śmiesznymi żartami.
Zaraz po tym jak widzowie oswoili się z tymi kawałami – powstała kolejna komedia – znowu odwołująca się do tej samej części widowni i powielająca po raz kolejny te same pomysły – chodzi o „Rób swoje, Ryzyko jest Twoje” w reżyserii Mariana Terleckiego. Pojawiają się nawet Ci sami aktorzy – Olaf Lubaszenko, Z. Buczkowski. M. Zbrojewicz no i niestrudzony Michał Milowicz. Jeszcze coś łączy te wszystkie filmy – osoba Cezarego Pazury – który od czasu „Kilera” i ogromnego sukcesu – grał nadal takich nieudaczników, bazując na tych samych minach i na tej samej publice. I to właśnie na niego postawili twórcy filmu „Kariera Nikosia Dyzmy” Jacka Bromskiego – który miał być remakem słynnego serialu, w którym grał niestrudzony Roman Wilhelmi. Niestety Pazurze bardzo daleko do swojego pierwowzoru – jednak publiczność po raz kolejny kupiła „nową-starą” odsłonę i chętnie wybierała się do kina – był to hit lata 2002. Ludzie kina dosyć chłodno przyjęli film – „Dla większości widzów "Kariera Nikosia Dyzmy" pozostanie tylko lekką, łatwą i przyjemną rozrywką, dodatkowo niekoniecznie bardzo wyszukaną. Twórcy, obsadzając w roli Dyzmy idola polskiej publiki, Cezarego Pazurę (swoją drogą znakomitego w tym filmie), chcieli przyciągnąć do kin młodych ludzi. Żeby ich jeszcze bardziej zachęcić, wybrali do roli jego partnerki ponętną Anię Przybylską. Daleko filmowi do dobrej produkcji” . Niestety kolejny słaby film – choć ten bazował na świetnym scenariuszu Tomasza Kępskiego.
W tym roku po raz kolejny pogrążył się Jerzy Gruza i nakręcił podobny film do poprzedniego (tzn. nawiązujący do „bohaterów” reality show) – „Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja” – na szczęście film przepadł, a tym samym Gruza jako reżyser. Nie rozumiem po co takie filmy powstają i po co Pan Jerzy w to inwestował? W tym samym czasie o sobie przypomniał Juliusz Machulski i powrócił swoją „Superprodukcją” – i z bardzo dużym budżetem (ponad 4mln zł) a także rozmachem wszedł na ekrany. Publiczność zachwycona – aczkolwiek z małym niedosytem po wcześniejszych wielkich produkcjach znanego reżysera. Jednak opinie były druzgocące dla niego – najbardziej utkwiła mi w pamięci wypowiedz Alicji Gancarz, która z przekorą i ironią wypowiedziała się o filmie w jednej ze swoich recenzji, kończąc ją słowami – „… i nawet ponarzekać już nie wolno, że takie marne filmy kręci się z "naszych podatków", bo coraz częściej polskie kino sięga po prywatnego inwestora. Mamy więc to, na co zasłużyliśmy. Oby nieco nudnawy seans "Superprodukcji" był dla nas nauczką” .
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW