Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dziwolągi komunikacji potocznej
dodano 06.07.2008
Poradnia Językowa przypomina (5 lipca 2008), że od 1966 w Polsce obowiązuje międzynarodowy układ jednostek miar SI. Pamiętam, ponieważ wówczas w podręcznikach z fizyki zaczęto stosować ten układ.
Jako absolwent liceum ogólnokształcącego oraz politechniki wiem, że dkg zarzucono na rzecz dag. Niejednokrotnie się czepiałem mediów (także na mojej witrynie), bowiem na ekranach telewizyjnych oraz w prasie, stosowano dawny (a nielegalny) skrót dkg.
Sądzę, że każdy Polak, który kończy szkołę podstawową, musi wiedzieć, że skrótem jest jednak dag. A przecież dziennikarze i poloniści to osoby pobierające nauki przez co najmniej kilkanaście lat. Zresztą o poruszanej sprawie powinni wiedzieć niezależnie od przykładania się w szkole, bowiem jest to jest kwestia wiedzy ogólnej.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy przeczytałem w wyjaśnieniu (fragment):
Najważniejszy powód (i wystarczający) to potrzeba międzynarodowej normalizacji terminologii, ponieważ horyzont nauki jest globalny. Tam, gdzie tej potrzeby nie ma, skrót tradycyjny może bez przeszkód funkcjonować. Skrótu dkg można w takim razie używać w komunikacji potocznej, przecież nikt nie zamierza zabraniać sprzedawcom podawania cen w dekagramach skracanych jako dkg. Podsumowując: nic nie stoi na przeszkodzie, by - odpowiednio do okoliczności - używać obu skrótów.
Przecież nie chodzi o zabranianie, ale o informację, że w ten sposób nie należy skracać. Zabranianie kojarzy się z karaniem, a przecież nie o to tutaj idzie. Każdy Polak (w tym dziennikarz, polonista i sprzedawca) powinien wiedzieć, że obowiązuje skrót dag. Wobec sprzedawców nie ma potrzeby stosować taryfy ulgowej, chyba że potraktujemy tę grupę... ulgowo. To są ludzie, którzy pokończyli szkoły i powinni wiedzieć, że od niemal półwiecza obwiązuje pisownia dag. Jeśli nie pamiętają, to należy im to przypominać. Także nie ma złp (jest zł), wielu pisuje błędnie tyś. (zamiast tys.). Jeśli handlowiec nie widzi błędów w omawianych skrótach, to zapewne miał kiepskich nauczycieli, którzy nie zwrócili mu uwagi na te wyrazy. Zresztą, jaki ma sens puszczanie oka do ludzi - oficjalnie piszcie dag, ale potocznie (na wydrukach, przepisach kulinarnych, w odręcznych zapiskach) piszcie sobie dkg? W raportach widuje dag, zaś na stoisku pisze dkg?
Przecież to niczym nieuzasadnione dziwactwo. Podobnie zresztą, jak stanowisko polonistów - na podwórku możemy wołać "podaj tą piłkę", zaś przed kamerą mamy artykułować "podaj tę piłkę". A komu ma służyć ten dualizm?! Dzieci obcują z dwoma stanowiskami - oficjalnym oraz potocznym i uczą się od małego, że w niewielkim środowisku możemy mówić inaczej, niż w większej zbiorowości. Są ludzie, którzy w ścisłym gronie mawiają o pedałach, asfaltach, małpach w czerwonym i o zbędnych dziadach, ale doskonale wiedzą, że na szerszym forum należy wysławiać się całkiem inaczej. Niemal każdy obgaduje kolegów, szefów i polityków, natomiast tego w oczy raczej im się nie mówi, chyba że nie ma zbytnich zależności służbowych i wówczas wstępuje w nas demon odwagi... Jednak im mniej takich wpajanych nam dziwactw komunikacji potocznej, tym lepiej.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW