Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Życie towarzyskie w metrze.
dodano 07.07.2008
Metro wydaje się być jednym z najpopularniejszych środków transportu miejskiego. Korzystają wszyscy. Korzystają w Warszawie. Korzystają w Londynie. W metrze nie grożą nam korki, co najwyżej tłumy spoconych współpasażerów...
Z warszawskiego metra pozostają mi tylko wspomnienia i na nich mogę tu bazować. Z londyńskiego zaś – żywa rzeczywistość, namacalna codzienność. Dokonywanie porównań może okazać się nieporozumieniem, mimo wszystko jednak może i sobie na nie pozwolę... Obserwujemy wszyscy i wszystkich, udając nieporadnie, że nie istnieje nic poza czubkiem naszego własnego nosa.
W metrze spędzam 4 godziny dziennie, w dniach od poniedziałku do piątku. Jeśli przyjrzeć się temu choćby nawet pobieżnie, okazuje się, że to całkiem niezłe pół etatu. Kiepsko jednak opłacane, a wręcz wymagające dopłat za przejazdy z mojej strony. Wycieczka zaczyna się o 7dmej rano. Zaspani współpasażerowie z kawą w termosie w jednej i z bezpłatnym egzemplarzem gazety codziennej w drugiej dłoni. Dwie stacje po mojej dołącza do nas pani Brytyjka – czarne szpilki, mokry blond włos, czarna marynarka, grzebień. Pani rozpuszcza włosy, rozczesuje je zawzięcie, co i rusz zdejmując wyczesany włos z grzebyka. Pani wklepuje sobie 2 kremy na dzień w twarz. Nakłada podkład. Tusz na rzęsę. Cień na powiekę. Róż na policzek. Oh, złamany paznokieć – szybka interwencja pilniczka. Dziś świeżego lakieru na paznokciu nie będzie. Wczorajszy musi wystarczyć do końca ledwie rozpoczętego dnia. W międzyczasie włosy schną. Energiczny wywijas na głowie zwieńczony ozdobną klamrą i psikiem lakieru we wszystkich kierunkach. Rajstopy wciąż leniwie majtają z torebki. Zakładam, że obejmą nogi Pani w jakiejś mniej lub bardziej przypadkowej windzie.
Kolejnych kilka stacji i z tłumu dołączającego do wycieczki wyłania się kilkunastoletnia skośnooka Azjatka w mundurku jednej z lokalnych szkół. Podkolanówki, tarcza na piersi, zaspany wzrok, włos rozwiany wcześniejszym kontaktem z poduszką. Kilka telefonów do koleżanek i kolegów z klasy i wreszcie można zdrzemnąć się z głową opartą o szybę. Głowa robi się coraz cięższa, coraz odważniej przylega do okna. Spoczywająca na własnym kolanie dłoń po omacku wędruje ku twarzy. Kciuk trafia do ust i rozpoczyna się proces ciućkania. Ciućkanie, tak powszechne u niemowląt, tu wzbudza czujność obserwatora. Wciąż istnieje szansa, że dziewczę ciućka w bezrozumnym półśnie. Z tego jednak wyrywa ją dzwonek komórki, którą odbiera drugą ręką, kciukowi pozwalając wciąż oscylować w okolicach ust. Jeśliby potraktować pozycję kciuka w życiu człowieka jako wyznacznik dojrzałości, do jakich wniosków można by dojść w opisanym przypadku?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW