Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Siła marketingu, czyli jak wcisnąć coś starego w nowym opakowaniu
dodano 08.05.2008
W tym roku, na polskim rynku pojawiło się kolejne wcielenie znanego na całym świecie napoju gazowanego.
Aby uniknąć posądzenia o kryptoreklamę, w dalszej części artykułu będę używać określenia „COKA”, a i tak każdy domyśli się o jaką markę chodzi.
Do tej pory w naszych sklepach, cokę można było kupić w wersji klasycznej, wiśniowej i bezcukrowej wersji light. Ta ostatnia ze względu na obecność substancji słodzącej – aspartamu (o dyskusyjnym skądinąd wpływie na nasze zdrowie), ma nieco inny smak niż klasyczna, a dla niektórych konsumentów ma nawet bardziej wyczuwalną słodycz niż wersja niepozbawiona cukru.
Ostatnie wcielenie napoju to coka ZERO. W połowie kwietnia ruszyła ostra kampania reklamowa produktu, skierowana głównie do mężczyzn. Coka Zero ma być bowiem męskim odpowiednikiem coki light, której konsumentem są głównie kobiety dbające o linię.
Wiele osób nie odczytuje jednak idei pojawienia się nowego napoju. Widząc nową nazwę i etykietę spodziewamy się czegoś nowego, o innym smaku. Tutaj możemy się zawieźć. Coka ZERO właściwie nie różni się w smaku od wersji light. Niektórzy konsumenci utrzymują, że jakaś subtelna różnica istnieje pod względem wyczuwalności bąbelków, jednak składałabym to raczej na karb autosugestii. Nic dziwnego, że podobieństwo smakowe obu napojów jest tak rażące. Ich skład jest bowiem identyczny.
Kampania reklamowa „nowego” napoju jest skierowana wyłącznie do mężczyzn i co tu by nie mówić agencja pracująca przy tym projekcie postarała się. Działania promocyjne obejmują m.in. telewizję, billboardy a także w innowacyjny sposób internet. Po otwarciu witryny poświęconej „coce zero” nie ma żadnych wątpliwości kogo producenci chcieli zachęcić do jej spożywania. Na wejściu informacja o konkursie na „męski manifest”. Nagroda stricte męska – wyjazd na mecze reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Layout graficzny strony w surowej kolorystyce nawiązującej do nowej etykiety napoju. Słowem męska kampania męskiego napoju.
Gdyby nie założenie, że coka zero to napój dla „bezkompromisowych i ciekawych świata mężczyzn”, można naprawdę myśleć, że to jakiś nowy, unikalny smak pojawił się na rynku napojów. Ponadto sam producent na stronie internetowej zaręcza, że nie jest to kolejny napój typu „light”. Dodaje to tego chwytliwy slogan, z którego wynika, że to właściwie nie jest napój tylko propozycja życia bez kompromisów. Ironizując, możnaby się zacząć zastanawiać czy coka zero w ogóle istnieje. Tak naprawdę próbuje nam się wmówić, że stare jest nowe, bo zanim konsumenci nielubiący „lajtowych” wersji napojów, przekonają się organoleptycznie, że to to samo słodkawe świństwo, swoje w kasie zostawią. Całe szczęście, ktoś już za mnie to zrobił i dał mi przysłowiowego łyka, a na te reklamowe bajery niech się nabierają bezkompromisowi faceci.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW