Światowe rządy urządzają publiczne wystąpienia pełne lekarzy ostrzegających, uczących “prawidłowego” mycia rąk i unikania kontaktów z innymi. O ile możemy zrozumieć sektor medyczny - chcących w końcu dobrze, o tyle reprezentacje państw powinny unikać wywoływania paniki - a przynajmniej straszenia “pandemią”. Dlaczego?
Co roku na całym świecie, z powodu grypy umiera kilkaset tysięcy osób. Źródła nie są zgodne co do konkretnych ilości, jednak z reguły wahają się pomiędzy 350-400 tysiącami. Nagle - cały świat staje na nogi - ponieważ na zadupiu w meksyku przekręciło się kilkaset osób ( jak wiemy - warunki sanitarne a także poziom opieki medycznej w tym kraju spokojnie mogącym kwalifikować się do miana kraju trzeciego świata, pozostawia wiele do życzenia. ), a kilka tysięcy jest chorych. Niestety - nie ma szybkiego sposobu na sprawdzenie wszystkich chorych - tym zajmują się mikrobiolodzy którzy każdą próbkę niestety muszą testować. Oczywiście co druga osoba robi zapasy gripeksów, apapów i innej chemii którą namiętnie będzie szpikowała swoich ukochanych. Tak prewencyjnie. I jaki jest ku temu sens? Odpowiedź pozostawiam Państwu.


http://poczytnik.pl/137/swinska-grypa-w-polsce