Od wielu lat staram się wypracować sposób, który doprowadzi mnie do wolności finansowej. Niestety mimo, iż zarabiam co raz więcej, nadal mam problem z oszczędnościami. Czy jestem snobem, który chwali się dochodami? NIE.
Żyję na poziomie przeciętnym poziomie, bez ekstrawagancji, jeżdżę nastoletnim samochodem, nie wydaję na super ciuchy. Jednak coś we mnie siedzi, co w sposób dla mnie nie zrozumiały, powoduje iż na koniec miesiąca saldo moich oszczędności dąży do zera...

Najgorsze jest to, że co miesiąc jestem w stanie usprawiedliwić wszystkie swoje wydatki... Jeszcze ciekawszym zjawiskiem jest to, że nie ma znaczenia czy w miesiącu otrzymałem 1000, 2000, czy 5000 złotych, każdy kończy się podobnie. Czy jest w takim wypadku sens myśleć o zarabianiu DUŻYCH pieniędzy?

Po wielu przemyśleniach i pomocy bliskich mi osób, doszedłem do wniosku, że zachowanie moje podyktowane jest wzorcami, które wyniosłem z domu rodzinnego. Jak w większości rodzin, ważne było to, żeby przeżyć miesiąc i "jak się uda" coś jeszcze "odłożyć".

Przeżyć miesiąc zwykle się udaje bez problemu, gorzej z tym "jak się uda", nie wiedzieć czemu zwykle się nie udaje...

Tak zakodowane wzorce, ciężko jest zmienić, potrzebna jest na prawdę silna wolna i wytrwałość, mnie jak na razie jeszcze się nie udało, jednak liczę że samo odkrycie tego mechanizmu ułatwi mi zmianę nastawienia.

Drobna zmiana zachowania...

Ponieważ mimo wszystko zależy mi na oszczędzaniu i dojściu do wolności finansowej, postanowiłem w pewien sposób "oszukać" swoje wnętrze. Na początek określiłem kwotę, która umożliwia mi normalne przeżycie miesiąca. Kolejnym krokiem, jest przelanie nadwyżki jaką otrzymałem w danym miesiącu (w dniu wpływu wynagrodzenia), na konto z którego nie mogę "szybko" wypłacić pieniędzy (coś w formie funduszu inwestycyjnego).

Jaki jest efekt? Moje wewnętrzne "JA" nadal kończy miesiąc z saldem na koncie bliskim zeru, jednak tym razem oszczędności zaczynają przyrastać w dość zaskakującym tempie...

Może to właśnie jest sposób na większość "zaprogramowanego społeczeństwa"...