Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Antychryst" - Natura to kościół szatana
dodano 30.05.2009
Gdy przybędzie trzech żebraków, ktoś musi zginąć.
Gdy człowiek doznaje traumy, zjawia się trzech żebraków, próbując rozerwać mu duszę. Ci trzej żebracy to Żal, Ból i Rozpacz. W „Wyznaniu reżysera”, dokumencie który Lars von Trier przedstawił przed premierą „Antychrysta” zwierza się, że dwa lata wcześniej popadł w głęboką depresję uniemożliwiającą mu jakiekolwiek działania. Po roku pozbawionego sensu i znaczenia stuporu von Trier zaczął pisać scenariusz i rozpoczął pracę, by na nasze ekrany wprowadzić „Antychrysta”.
On (dawno nie widziany w poważniejszej roli Willem Dafoe) i Ona (znakomita i doceniona nagrodą na canneńskim festiwalu Charlotte Gainsbourg) uprawiają seks, kochają się, pieprzą w łazience w spowolnionym rytmie czarno-białych zdjęć, rozrzucanych w rozkoszy przedmiotów i wirującej pralki. Tymczasem ich kilkuletni synek wydostaje się z zagrody łóżeczka i wraz z misiem podąża ku otwartemu oknu, by z ośnieżonego parapetu wypaść w dół na ulicę. Wirowanie i spadanie. Spazm orgazmu zbiega się z zakończonym praniem i śmiertelnym upadkiem dziecka. „Post coitum omne creatura triste est” – po stosunku każde stworzenie jest smutne. Po tym spółkowaniu erosa z tanatosem On i Ona są w rozpaczy. Ona trafia do kliniki psychiatrycznej, On zaś będąc doświadczonym psychoterapeutą, postępuje wbrew etyce i zabiera ją do domu, by samemu poprowadzić terapię. Odkrywanie kolejnych warstw lęków prowadzi oboje do Edenu, zakątka w lesie, gdzie Ona z dzieckiem spędziła poprzednie lato pisząc pracę o naturze okrucieństwa wobec kobiet. Nomen omen w Edenie, pośród baśniowej scenerii i atmosfery (proste acz sugestywne efekty specjalne w wykonaniu polskiego studia Platige Images- ech gdzież ono było, gdy kręcono „Wiedźmina”) „chatki złej czarownicy” nastąpi kulminacja, podczas której Mężczyzna (Dafoe grał Chrystusa w „Ostatnim kuszeniu”) zmierzy się ze swym Antychrystem. Spróbuje stawić czoła najstraszliwszym pierwiastkom: Kobiecie, której okrucieństwo napędzane jest żądzą i Naturze, która jest kościołem szatana.
Praca nad „Antychrystem” stanowiła dla von Triera antydepresyjną terapię, którą konsekwentnie poprowadził do napisów końcowych nie bacząc na odbiorców, mogących nie do końca podzielać lęk pięćdziesięciotrzyletniego reżysera przed kobietami, przed naturą, przed druzgoczącą potęgą fizycznego pożądania. Niektóre sceny rodem z bajki o żelaznym wilku (w tym przypadku lisie) miast grozy budzą jedynie śmiech. Jak na horror, za mało tu strachu, jak na horror obdarzony przydomkiem „metafizyczny”, za dużo wsobnej autoanalizy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW