Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Pedantyczny Hartley i jego pedantyczny "Amator”
dodano 02.01.2007
Nieruchome, pedantycznie skomponowane kadry, dziwaczne postacie recytujące sztucznie teatralne kwestie, jednostajne podmiejskie pejzaże, emocje ukryte w beznamiętnym stylu narracji. To kino to właśnie modelowy przykład anty-Hollywoodu.To kino to Hartley.
Całokształt twórczości jednego z czołowych przedstawicieli nowojorskiej awangardy kina undergroundowego, Hala Hartley’a, bywa nierzadko przyrównywany z dokonaniami takich mistrzów obrazu jak chociażby sam Lynch czy Kieślowski.
Bez wątpienia tytułowy ,,Amator” jest jednym z najbardziej udanych filmów tegoż amerykańskiego reżysera, zawdzięczającego w pewnej mierze jego powstanie samej Isabelle Huppert, wcielającej się tu w rolę byłej zakonnicy z Nowego Jorku, postanawiającej napisać powieść pornograficzną. Historia postaci rozpoczyna się podczas jednej z codziennych wizyt w bistro, gdzie dochodzi do zawiązania znajomości z cierpiącym na zanik pamięci tajemniczym człowiekiem o imieniu Thomson.
Ale ,,Amator” to coś więcej niż tylko nudna, przygodna znajomość zupełnie obcych sobie ludzi. ,,Amator” jest przede wszystkim absorbującą próbą wyjaśnienia minionej epoki, zapomnianej historii życia, zapomnianego przez wszystkich Thomsona.
,,Amator” to sen, to Sophia, to gwiazda filmów porno, to próba zabójstwa własnego męża. ,,Amator” to nienasycenie, to głód doświadczeń, to banał codzienności.
,,Amator” to zmierzająca donikąd fabuła, której bohaterowie są tylko zwyczajnymi, prostymi ludźmi, otoczonymi banałem codzienności. I nawet liczne zwroty akcji nie wpływają na ich postawę czy sposób działania. Widz może więc poczuć się zagubiony, albowiem ciężko mu utożsamić się z jakąkolwiek postacią. Tradycyjny w filmie fabularnym podział na bohaterów dobrych i złych, sympatycznych i mniej sympatycznych tutaj nie obowiązuje. W ,,Amatorze” są jedynie dialogi i nakreślenie pogłębionych psychologicznie wzajemnych relacji pomiędzy postaciami. Takie cele twórcy mogli udźwignąć wyłącznie znakomici aktorzy. Rewelacyjnie wypada tu Isabelle Huppert, a kroku dotrzymuje jej Martin Donovan w roli Thomasa.
Oto klasyczny Hartley z lat 90. Nieruchome, pedantycznie skomponowane kadry, dziwaczne postacie recytujące sztucznie teatralne kwestie, jednostajne podmiejskie pejzaże, emocje ukryte w beznamiętnym stylu narracji. I jeszcze do tego manifestacyjny brak zainteresowania dla filmowego "dziania się". To kino to właśnie modelowy przykład anty-Hollywoodu. To kino to Hartley.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW