Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Sprawiedliwość czy zemsta?
dodano 04.01.2007
Pamiętam, ile kontrowersji budził kilka lat temu temat kary śmierci i do jakiej czerwoności doprowadzał nasze gorące licealne głowy.
Dziś pewnie nasze dyskusje nie byłyby już tak zaciekłe, ale wtedy wkładaliśmy w nie przecież tyle serca. Tak głęboko wierzyliśmy, że to nasz pogląd jest jedynie słuszny.
A był to czas, gdy trwała ożywiona dyskusja nad świeżym wtedy jeszcze memorandum na zawieszenie wykonywania kary śmierci, i kiedy w telewizji emitowany był słynny "Krótki film o zabijaniu" Kieślowskiego.
Przez te kilka lat mój pogląd na tę kwestie niewiele się zmienił, ale już unikam nawracania innych. Jeśli rozmowa schodzi na ten temat, jasno i rzeczowo przedstawiam swoje argumenty i więcej głosu nie zabieram. Chociaż ze strony adwersarzy zawsze i nieodmiennie padają bardzo chwytliwe hasła.
Hasło pierwsze:
"Dożywocie nie jest wystarczającym zabezpieczeniem, bo po pierwsze, zbój może uciec, a po drugie łożymy na jego utrzymanie"
Ale popatrzmy na to z drugiej strony. Śmierć jest jednak karą nieodwracalną, a świat zna bardzo bardzo wiele sądowych pomyłek w tej kwestii. Może więc warto te parę złotych wydać? Jeśli chodzi o utrzymanie więźnia, to albo godzimy się z tym, że państwo jakieś koszty ponosi dla wspólnego dobra, albo kierujemy zbrodniarza do ciężkich robót. Oba rozwiązania zależą już tylko od skonstruowania odpowiednich przepisów, a to można zrobić bez plamienia sobie rąk ludzką krwią. Tak samo jest zresztą z argumentem, że sądy wypuszczają morderców po latach. Czy tak trudno jest zapisać w kodeksie, że dożywocie ma być bezwzględne, a zbrodniarz zupełnie odizolowany?
Nieodżałowany Papież Jan Paweł II w Encyklice "Ewangelium Vitae" pisze:
"Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki ostatecznej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale."
Jestem przekonany, że przy dzisiejszym stanie techniki takie możliwości są.
Hasło drugie:
"A gdyby tak zabili kogoś z twojej rodziny? Inaczej byś śpiewał"
Argument moim zdaniem niesmaczny. Ale... "Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono". Ktoś kto tak stawia kwestię z premedytacją wykorzystuje fakt, że człowiek głęboko skrzywdzony i zraniony pała rządzą zemsty. Czy ojciec nie zabiłby z chęcią mordercy swojej córki? Pewnie tak. Pewnie taki byłby pierwszy odruch. Co innego jednak zemsta w afekcie, a co innego zimna zemsta po jakimś tam czasie. Czy ta śmierć zwróci życie jego córce? Nie wierzę w to, że taki rodzic poczuje się lepiej, widząc jak wieszają skrępowanego człowieka, choćby to on był wienien śmierci jego dziecka.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW