Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Nie umiemy podać definicji
dodano 22.07.2008
Znowu włączyłam kanały sms w mojej komórce. Nie pierwszy i nie ostatni raz, jak z resztą wielu Polaków. Podobno ogłaszają się tam sami zboczeńcy i początkujące, „ekskluzywne” prostytutki chcące zapłaty w kodach doładowujących.
Zaproszę ją na randkę do szpitala
Po piętnastu minutach pełnego napięcia oczekiwania, przypominającego stres ojca czekającego na porodówce, pierwsze z moich sześciu dzieci wynurza się z odmętów łóżkowych fantazji. Wygląda dość mizernie pośród ofert nastolatek handlujących swoimi zdjęciami i szukających odmiany niezbyt wiernych mężów. Przez chwilę wydaje mi się, że umieszczeniem tu mojego anonsu zbrukałam próg świątyni rozpusty i mam ochotę wycofać się z pochyloną nisko głową.
Mijają kolejne sekundy, a pozostała piątka wyskakuje na kolejnych kanałach. Mój humor nieco się poprawił, ale w dalszym ciągu nie mam pewności, jak dalej potoczą się sprawy.
Po dziesięciu minutach jestem już zalewana odpowiedziami kanałowiczów. Okazuje się, że chociaż większość ogłoszeń piszą entuzjaści seksu, to czytają je wszyscy, którym w danej chwili doskwiera samotność, czy też zwyczajnie się nudzą - zawsze istnieje szansa, że ogłosi się ktoś normalny szukający przyjaciół czy ludzi, z którymi mógłby wyskoczyć na kawę. Akurat dzisiaj to ja postanowiłam zostać „normalsem”. W dodatku „czytelni” podoba się pytanie, więc niezmordowanie wałkują ten temat.
Jednym z pierwszych, którzy odpowiedzieli jest Tomek. Nie wiem, jak naprawdę ma na imię, ale to nie ważne. Wiem za to, że ma 24 lata, mieszka w Kwidzyniu i jest ciężko chory. Po kilku zachwalających miłość wywodach, jakie przeczytałam na samym początku, jego sms podziałał na mnie ożywczo.
- A zastanawiałeś się nad tym, że niektórzy nie mogą mieć miłości, bo są chorzy i muszą sobie radzić bez tej cechy ludzkiej?
- Oczywiście, że tak, to jedno z głównych założeń tego artykułu. W Polsce związki z ludźmi chorymi są rzadkością, ale nie piszę wyłącznie o uczuciu między mężczyzną a kobietą.
Zapytałam go jeszcze, czym jest dla niego miłość. Przedstawiłam się, a jakże. W końcu jestem mężczyzną i to takim, który potrafi wzbudzić zaufanie.
- Ja przez miłość rozumiem tę prawdziwą, która znienacka przychodzi i odchodzi. Trzeba ją szanować i pielęgnować, bo ona jest najważniejsza i bezcenna. Ale że jestem chory, to nie znaczy, że moje poglądy się zmienią. Nie rozumiem miłości kobieta plus kobieta i mężczyzna z mężczyzną. Bóg stworzył mężczyznę, a potem kobietę, żeby ze sobą żyli itd. Zawsze będę sobą.
- Nie to miałem na myśli - wyjaśniłem szybko jako Arek. - Chodziło mi też o relacje matka-dziecko, czy więzi między przyjaciółmi. Nikt nie jest przecież zupełnie sam.
- Tak, rodzina wspiera, ale ja nie rozmawiam wcale z rodziną. Przyjaciół nie mam, a jeśli chodzi o rodzinę, to chciałbym mieć tę jedyną, którą mógłbym przytulić, pocałować, powiedzieć „kocham cię”, zaopiekować się nią, a to bardzo boli, jak się nie ma miłości. Ja z wyglądu jestem zwyczajnym 24-latkiem, który jest jednak chory.
Czy próbował swoich sił starając się poderwać jakąś dziewczynę? Okazuje się, że Tomek nawet o tym nie myśli.
- To co? Mam powiedzieć jej: cześć, mam na imię... i jak chcesz być ze mną to zaszczep się? Albo zaproszę ją na randkę do szpitala i kupię jej prezent - szczepionkę? Uwierz mi, przestraszy się i ucieknie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW