Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Nie dajmy się komercji
dodano 14.02.2007
„O Boże, jaki dzisiaj mamy dzień, co??!! 14 lutego, toż to dzisiaj są Walentynki, lecę coś kupić dziewczynie, bo mnie zabije”. Tak rok temu panikował mój kolega z pracy, ale czy potrzebnie?
Już 14 lutego kolejne szaleństwo zwane walentynkami. „Ciekawe” święto, żywcem ściągnięte z USA. Nazwa tego święta pochodzi od imienia św. Walentego, patrona zakochanych. Tego dnia kwiaciarnie przeżywają oblężenie, z półek supermarketów znikają czekoladki oraz bombonierki w kształcie serc i tandetne maskotki, jakieś tandetne miśki. Jednym słowem biznes się kręci i to bardzo dobrze. Duże sieci handlowe żyją według ściśle określonych schematów. Na początku roku mają okres przestoju, wiadomo wszyscy są bez pieniędzy i odpoczywają po sylwestrze. Byle do walentynek. Już na początku lutego w sklepach pojawiają się serduszka, czekoladki i inne gadżety. Sieci komórkowe zaczynają promować darmowe rozmowy z ukochaną osobą, jednym słowem szał. Od kilku lat nową tradycją w Polsce są premiery komedii romantycznych. Fabuła tych filmów jest banalna, co roku ci sami aktorzy (Maciek Zakościelny rządzi!) i o dziwo publiczność dopisuje. Wychodzi na to, że Polacy lubią oglądać związki idealne i patrzeć na historie wyssane z palca. Czysta komercja.
Walentynki do Polski przywędrowały z zachodu na początku lat 90. Pamiętam jeszcze jak w szkole podstawowej zaczęto praktykować tradycje przesyłania kartek w kształcie serca ze śmiesznymi wierszykami miłosnymi. Łatwiej wyrazić swoje uczucia pisząc niż wyrażając je osobiście w cztery oczy. Nie mam nic przeciwko wysyłaniu kartek, dla mnie jest to zapomniany w dobie listów elektronicznych, smsów, komunikatorów sposób wyrażania uczuć. Zawsze można wymyślić ciekawy wierszyk, a nie wysyłać hurtowo durne smsy. Jak dla mnie sama data wypadającego święta jest dziwna. Przypada ona w środku zimy, jest to okres, kiedy za oknem pada śnieg, jest zimno, szaro i wszystkim brakuje słońca. A wyrażanie miłości powinno się kojarzyć z inną otoczką. W dzisiejszych czasach wielu ludzi zapomniało o święcie zakochanych zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobótką. Wypada ono w nocy z 23 na 24 czerwca, to wtedy właśnie zaczyna się lato. Ta noc jest najdłuższą w cały roku i od zamierzchłych czasów była uważana za noc wyjątkową, magiczną. Jak dla mnie idealny czas na spędzenie wieczoru z ukochaną np. przy ognisku lub na biwaku. Zawsze można wybrać się na poszukiwania kwitnącego kwiatu paproci, który będzie przynosił szczęście. Zastanawiające jest także promowanie święta pochodzącego z zachodu przez nauczycieli i dyrektorów szkół. To oni powinni stać na straży tradycji i przypominać, że Polacy mają swoje własne tradycje i nie muszą zrzynać od naszych dobrych przyjaciół z USA. Nie możemy dawać się karmić komercyjną papką z zachodu. Powinniśmy wyrazić w jakiś sposób sprzeciw i promować nasze tradycje związane z Nocą Kupały. Ja na znak strajku nie kupuję żadnych kwiatków oraz nie wysyłam durnych smsów! To jest taki mój skromny sprzeciw, bunt. W czerwcu o czymś pomyślę. Trzeba być oryginalnym!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW