Akcja sporej powieści nie jest na pierwszy rzut oka skomplikowana – ale tylko na pierwszy... Cedar Peak, miasteczko na południowym zachodzie stanu Maine. Jak każda amerykańska dziura - ciche, spokojne, żyjące od lat swoim leniwym rytmem. Wszyscy się tu znają i wydaje im się, że wiedzą o sobie wszystko. Jednak do czasu...


Gdy w barze u Erniego błyśnie siekiera, okaże się, że to miejsce skrywa niejedną tajemnicę. Wtedy przerażającej sile spróbują stawić czoła dwaj przeciętni ludzie: architekt na skraju załamania nerwowego i prowincjonalny szeryf. Czy znajdą w sobie dostatecznie dużo odwagi i determinacji? Czy zdążą uratować życie niewinnych ludzi i to, co w Cedar Peak najcenniejsze?


Można by sądzić, że Adam Zalewski nie poradził sobie z dość trudnym zadaniem, jakim jest naśladowanie pisarzy takiego pokroju jak King czy inni. I myli się ten, kto zarzuci coś takiego pisarzowi.


Autor po mistrzowsku oddaje klimat małego amerykańskiego miasteczka znanego nam z powieści pisarzy amerykańskich. Ciekawym jest fakt, że nawet tamtejsza atmosfera oddana jest w sposób idealny. Bohaterowie, sytuacje oraz inne drobne szczegóły tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że Zalewski powinien nazywać się Al i mieszkać gdzieś na przedmieściach Nowego Jorku. Tak, na szczęście dla naszej literatury, nie jest. Adam Zalewski mieszka na Kaszubach i myślę, że na razie nie będzie emigrować do Stanów.


Wartka akcja, doskonały język i intrygujący finał powieści tylko dopełniają dość dobrego obrazu takiej prozy - która  w zdecydowanej większości w wykonaniu polskich pisarzy jest nic nie znaczącą farsą. Na szczęście, w wypadku Zalewskiego, dzieje się inaczej. Miejmy nadzieję, że doczekamy się kolejnych - tak dobrych powieści.


Kończyć recenzję takiej książki należy słowami - Wybuchowa mieszanka Stephena Kinga, Murder Ballads Nicka Cave'a i indiańskich legend. Ta książka zaskoczy cię i przerazi!
Polecam.
Biała wiedźma

Adam Zalewski

wydawnictwo Red Horse

2008