Zgadza się. Janusz Palikot jest znany z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi. A to nazywa prezydenta chamem, albo sugeruje mu alkoholizm. Występuje na konferencji ze znanymi gadżetami, albo zakłada kontrowersyjna koszulkę. I tak dalej.... Palikota już wszyscy znają... i to nie koniecznie z pracy w komisji "Przyjazne Państwo". Ale to jest jego działalność jako polityka, jako posła. Sam pracuje na swoją twarz, a za to, co mówi i robi, bierze odpowiedzialność. Sam za siebie - jak każdy poseł.
Ale jest jeszcze inna działalność Janusza Palikota. Można powiedzieć: druga twarz. Bo chociaż w rodzinnym mieście, Biłgoraju, nie mieszka, to aktywnie działa na jego rzecz. Założył firmę, gdzie jest wiele miejsc pracy, wspiera Fundusz Lokalny Ziemi Biłgorajskiej i Fundację "Kresy 2000". Można wymienić jeszcze kilka rzeczy, ale to wszystko było już powiedziane, jak nie na Sesji, to w późniejszych komentarzach - zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych.

Ale nie do końca chodzi o to, czy poseł Palikot powinien być persona non grata (jak jeszcze niedawno chciał jeden z jego przeciwników) czy Honorowym Obywatelem.
Tu chodzi o zasady. Jak oddzielić wielką politykę - z Warszawy, od polityki lokalnej - z miasta, gminy czy powiatu. Jak mamy budować społeczeństwo obywatelskie i tę naszą małą politykę, skoro wszędzie jest Wielka Polityka? Partia, koalicja, opozycja....to nie może zdominować oddolnych inicjatyw. Politykę robi się wysoko, a w naszym najbliższym otoczeniu potrzeba działań. Działań prawdziwych, a nie tylko szumnych zapowiedzi jak z kampanii wyborczych.

Zastanawia mnie fakt, czy mieszkańcy małych miast, wsi, gmin (także z Biłgoraja) potrafią to zrozumieć. I spróbować działać dla siebie, dla swojej okolicy, oddzielając walki partyjne od tego, co tu - na dole.