Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Numer na klasyfikację, czyli jak nas robią w konia.
dodano 07.06.2010
Polskie - i nie tylko polskie - prawo pełne jest
Co ma logika do prawa? Jednym z lepszych sposobów uwalania ludzi, którzy uwierzyli w demokratyczne państwo prawa jest kwalifikowanie ich skarg jako czynów karalnych. Problemy z kwalifikacją są znane ludzkości od początków jej istnienia; można powiedzieć, że klasyfikacja jest podstawą wszelkiej sensownej działalności. W logice funkcjonuje tzw. zasada abstrakcji, która powiada, że dwa różne sposoby klasyfikowania obiektów ustalonego zbioru prowadzą do tego samego wyniku. Pierwszy sposób to zadany z góry podział zbioru na rozłączne „części” nazywane przez matematyków klasami tego podziału. Jeśli mamy dany jakiś zbiór A, to przez jego podział rozumie się zbiory A1, A2, ..., An, takie, że wspólnie wyczerpują zbiór A, tzn. każdy element zbioru A do przynajmniej jednego z tych zbiorów należy i po drugie żaden element zbioru A nie należy do dwóch spośród tych zbiorów naraz. To jest ideał; w praktyce podziałów takich po prostu nie ma. Chodzi oczywiście o warunek drugi wyznaczający „ostrość podziału”. Praktycznie żaden z funkcjonujących normalnie podziałów – jeśli nie został sztucznie wygenerowany przez człowieka - warunku tego nie spełnia. Najczęściej jest tak, że tylko niewiele klasyfikowanych przedmiotów nie budzi żadnych wątpliwości klasyfikatora. W większości przypadków ma on poważne kłopoty z zakwalifikowaniem przedmiotu do jednej tylko klasy, bo przedmiot ten „pasuje” do kilku z wyżej wymienionych zbiorów A1, A2, ..., An. Można tu oczywiście dyskutować o tzw. tolerancji, tzn. dopuszczalnym błędzie klasyfikacji i postulować np. istnienie jakiejś procedury polepszania dokładności pomiaru. Najczęściej jednak w końcowym efekcie dokonujący podziału i tak musi arbitralnie klasyfikować jakąś część rozważanych przedmiotów. To jest typowa sytuacja z którą spotyka się każdy urzędnik. Ma on przepisy opisujące jakoś każdą ze wspomnianych wyżej klas podziału i na podstawie tych opisów „wkłada” badane przedmioty do odpowiedniej klasy. Jeśli ma szczęście, to klasyfikowany przedmiot opisany jest w ten sposób, że idealnie tylko do jednej klasy pasuje. Bywa jednak, że opis przedmiotu nie pasuje „w sensie literalnym” do definicji żadnej z klas podziału. A warto tu wspomnieć, że prawo pełne jest dziur i definicje owe są równie precyzyjne jak średniowieczne opisy diabła. Jeśli jednak klasyfikacji dokonać trzeba, to urzędnik ma conajmniej dwa wyjścia. Zapytać kogoś „mądrzejszego” np. szefa lub bardziej doświadczonego np. kogoś, kto z czymś takim już się zetknął lub dokonać klasyfikacji samodzielnie (i na własną odpowiedzialność). Przy tak zdefiniowanych podziałach i takim sposobie klasyfikacji innego wyjścia nie ma.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW