To nie tylko jedno z najbardziej prestiżowych miejsc wypoczynku Rosjan podczas letnich urlopów, tutaj także znajduje się ulubiona rezydencja Władimira Putina „Boczarow Ruczej”. Rosyjskie władze postawiły sobie za sprawę honoru wygrać rywalizację z południowokoreańskim Phenchanen i austriacki Salzburgiem na prawo organizowania igrzysk zimowych w Soczi, jeszcze bowiem nigdy nie odbyły się one ani w Związku Radzieckim, ani w Rosji, pomimo iż jej przedstawiciele w zimowych dyscyplinach na każdej olimpiadzie osiągają zawrotne sukcesy, tylko na ostatniej zdobyli 33 złote medale. O organizowanie letnich igrzysk w 2012 roku już bezskutecznie ubiegała się Moskwa, odrzucono kandydaturę rosyjskiej stolicy już podczas pierwszej rundy głosowań.

    Propagowane obecnie w Rosji poczucie przynależności do wielkiego mocarstwa potrzebuje organizowania wielkich międzynarodowych imprez, takich jak szczyt Grupy G-8, który odbył się latem zeszłego roku w Sankt-Petersburgu. Nieprzypadkowo, na spotkanie z delegacją MKO, która w dniach 20-23 lutego gościła w Soczi, przybył sam prezydent Putin, który ogłosił, że w przypadku, gdy olimpiada odbędzie się w tym mieście Rosja wyasygnuje 12 miliardów dolarów na zbudowanie obiektów sportowych. Postanowił osobiście zaimponować zagranicznym gościom i podczas organizowanych w czasie ich pobytu zawodach zjechał ze stoku na nartach. Przewodniczący delegacji wiceszef MKO Chiharu Igaya pozytywnie ocenił możliwości Soczi: „Jego mocne strony to olbrzymie poparcie, jakiem idea przeprowadzenia Igrzysk cieszy się wśród rosyjskich władz, od prezydenta, rządu, władz miasta i regionu, po zwykłych mieszkańców. Po drugie, wielkie są tradycje rosyjskich sportowców w zimowych dyscyplinach”. Wskazał także na pewne minusy: za mało jest czasu na zbudowanie wszystkich wyszczególnionych w zgłoszeniu obiektów sportowych, a oprócz tego, planowane inwestycje mogą zakłócić równowagę ekologiczną w tym unikatowych regionie, gdzie u podnóża zaśnieżonych górskich szczytów w dolinach panuje klimat subtropikalny.

    Ostateczne rozstrzygnięcie, czy Soczi zostanie gospodarzem Igrzysk zapadnie dopiero 4 lipca podczas zebrania MKO w Gwatemali, a już jednym z najważniejszych problemów staje się kwestia bezpieczeństwa. Półmilionowe Soczi niemal graniczy bowiem z niespokojną Czeczenią i innymi republikami federalnymi Północnego Kaukazu, gdzie bardzo często dochodzi do zamachów terrorystycznych i walk z bojownikami islamskimi. Szefowie MKO wydają się jednak bagatelizować ten problem, tak, Chiharu Igaya zapytany przez dziennikarzy o sprawy bezpieczeństwa podkreślił, że zamachy na igrzyskach mogą nastąpić w każdym miejscu na świecie, nie tylko w Soczi: „Rosyjski rząd udowodnił, że potrafi zwalczać terroryzm. Jesteśmy pewni, że władze są w stanie zapewnić całkowite bezpieczeństwo”. Prorządowa „Rosyjskaja Gazieta” już oszacowała, że dla zapewnienia bezpieczeństwa trzeba będzie zmobilizować co najmniej 54 tysięcy funkcjonariuszy milicji. Media cytują oświadczenie działającej w Dagestanie organizacji terrorystycznej „Dżamaat”, która zagroziła zamachami w olimpijskim Soczi. Starcia zbrojne na Kaukazie już trwają nieprzerwanie od 15 lat i należy wątpić, czy władze potrafią zapanować nad sytuacją do 2014 roku. Także znaczącym problemem jest przestarzała infrastruktura komunalna w mieście, która jest przyczyną częstych awarii. 24 lutego ubiegłego roku silne wichury i opady śniegi na ponad dobę pozbawiły prądu całe rosyjskie wybrzeże Morza Czarnego, w tym Soczi, które pogrążył się w ciemnościach, przestało działać ogrzewanie, przerwano dostawy ciepłej wody. Dzień po wyjeździe delegacji MKO nowa awaria, tym razem na rurociągu, pozbawiła dostaw gazu mieszkańców kurortu.