Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Porażka jest matką sukcesu - coś dla podłamanych bizneswoman i nie tylko
dodano 17.07.2010
Zacznijmy od początku – stało się! Masakra totalna, właśnie wydarzyła się ta potworna katastrofa (tu możesz umieścić to, co właśnie się wydarzyło). Mamy więc, kochana, kilka opcji.
Pierwsza – w stylu hollywodzkim – break down and cry, czyli kupujemy tonę chusteczek, włazimy pod kołdrę, koło łóżka stawiamy kartkę z napisem „umarłam z rozpaczy” i ryczymy ile fabryka dała.
Ewentualnie pożyczamy worek bokserski, zawieszamy zdjęcie „winnej” lub „winnego” lub kopię faktury, która nas zabiła i łupiemy – jak wyżej – ile fabryka dała. Opcja skuteczna w pierwszym momencie – pozwala wyładować negatywne emocje, które pewnie podskoczyły nam, powyżej wszelkich rozsądnych megahertzów, megabajtów, czy w czym tam się mierzy emocje ;)
Ale uwaga! Warto ustalić sobie – okej, teraz będę rozpaczać, bo faktycznie tragedia potworna się stała, ale rozpaczanie zakończę ….tu wpisz odpowiednią datę i godzinę. I wtedy rzeczywiście zakończ. Czemu właśnie tak? Pewna mądra kobieta powiedziała mi kiedyś: w rozpaczaniu, płaczu i chwilowej depresji nie ma nic złego, ale uważaj żebyś nagle nie poczuła, że jak wpadłaś w to depresyjne błotko, to całkiem Ci tam wygodnie i może zostaniesz na dłużej, pławiąc się i taplając w myślach typu „och jaka ja jestem biedna, jak źle mi jest i strasznie”. Bo jak zostaniesz w tym błotku, to daleko nie zajdziesz w swoim biznesie a i budżet na chusteczki szybko zacznie się wyczerpywać.
A tak poważniej, to dość niebezpieczne jest takie dłuższe pławienie się w tej naszej porażce, bo myśli takie jak „nie dam rady, nic nie umiem” i podobne, to prosta droga do podważenia wartości przedsięwzięcia i rezygnacji. Zatem, wypłakałyśmy się, podniosłyśmy się spod kołdry. Teraz zatem warto zadać sobie pytanie, czy jest coś, co mogę zrobić, żeby tę katastrofę zminimalizować lub ograniczyć jej skutki? Warto zaangażować kogoś z zewnątrz do obgadania problemu, albo wybrać się na masterminda – co dwie głowy to nie jedna, a dobrze mieć kogoś kto z boku popatrzy na nasz problem. Kiedy już mamy określone, co możemy zrobić, po prostu bierzemy się do roboty!
Może się jednak zdarzyć, że po prostu nie da się zmienić tego, co się wydarzyło. Wtedy, jak i w każdym innym przypadku, siadamy spokojnie z dobrą herbatką, bierzemy kartkę papieru i piszemy czego nauczyłam się z tej sytuacji, co mogę dla siebie wynieść i o jaką wiedzę będę mądrzejsza.
I tu dochodzimy do bardzo ważnej, być może najważniejszej rzeczy w tym artykule. Tą rzeczą jest Twoje nastawienie. Twoje nastawienie do błędów, porażek, katastrof wszelkiej maści i koloru. I Twoje nastawienie do Ciebie samej w sytuacji porażki. Jeśli będziesz sobie powtarzać, że skoro popełniłaś błąd to na pewno jesteś beznadziejna, głupia i nic nie warta, zaczniesz działać również w sposób, który udowodni Twoje myślenie i sama zablokujesz możliwość odniesienia sukcesu. Jeśli jednak powiesz sobie dobra, stało się, mam kolejną lekcję dla mnie i mojego biznesu. Skoro to się już wydarzyło, zobaczmy, co mogę wynieść z tego dla siebie na przyszłość – chętniej będziesz podejmować kolejne działania. Przeanalizuj, co myślisz o sobie, kiedy popełniasz błąd, pomyśl, jak błędy były traktowane w Twoim rodzinnym domu, czego (być może nieświadomie) się nauczyłaś o popełnianiu błędów. Może być tak, że masz już w sobie wspierający głos wewnętrzny, który powie Ci „spoko, stało się , psy szczekają, karawana jedzie dalej”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW