Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Płoty stereotypu
dodano 02.10.2010
Nadchodzi czas podejmowania decyzji. Już wkrótce wybierzemy nowych reprezentantów do samorządów i rozpoczęła się już niemała wrzawa z tym związana. Czy mamy już swoich kandydatów? Czy jesteśmy pewni, że dokonamy słusznego wyboru?
Nie, nie lubię polityki, i doskwiera mi fakt, że pierwszy mój tekst dotyczy właśnie tego tematu. Ale jak o tym nie mówić? Cały naród żyje już polityką, szczególnie obecnie, gdy nieuchronnie zbliża się moment wyboru tych, którzy będą zarządzać naszym poletkiem. Do refleksji skłaniają kolejne regionalne fora i serwisy informacyjne, gdzie oczom mym ukazuje się, jak bardzo społeczeństwo nie jest gotowe do podjęcia tak ważnej decyzji.
Historia wyborów w naszym kraju zdawała się toczyć w słusznym kierunku. Widzieliśmy kampanie kolejnych kandydatów, słuchaliśmy ich programów i obietnic i na ich zasadzie wybieraliśmy. Kilka kadencji temu pojawiło się novum - kampanie negatywne. Kandydaci przestali mówić o tym, co mogą naprawić, skupiając się raczej na ewentualnych zniszczeniach, jakie poczynić może oponent. Wprowadziło to sporo zamieszania wśród elektoratu, gdyż konieczne okazało się przeformowanie naszego postrzegania świata politycznego. To było złe. Gorsze jednak okazuje się to, że obecnie już nawet taka forma kampanii wyborczej nie jest już potrzebna.
Kampanie kandydatów ruszyły dopiero co, jednak zacna większość wyborców już dawno wiedziała na kogo odda swój głos. Po coś mamy w końcu cudowny wynalazek - stereotyp. Znamy już naszych lokalnych polityków, choćbyśmy ich nigdy nie spotkali, nie usłyszeli. Nie musimy zapoznawać się z mnogimi planami i programami - marnować cenny czas. Wiemy do jakiej partii należy dany osobnik, to znamy go na wylot. Wiemy, że partia A to gniewni katolicy, wspierający ojca z Torunia. Wiemy, że partia B to nieroby i karierowicze. Partia C - wieśniaki i aferzyści. Partia D - komuniści... A jeśli kandydat danego ugrupowania twierdzi, że jest inaczej? Bezczelnie kłamie!
A gdzie aspekt ludzki? Indywidualny, jak kto woli. My, szarzy śmiertelnicy, pragniemy należnej nam autonomii, chcemy być wyjątkowi i postrzegani w kategoriach JA, nie MY. Ale czy sami potrafimy patrzeć na drugiego człowieka w ten sposób. Czy w sprawie tak ważnej, jak wybory samorządowe, nie możemy podjąć decyzji na zasadzie własnego osądu, rozpatrując tym samym własne "za" i "przeciw", miast baczyć na stereotyp przypisany symbolowi, który kandydat nosi w klapie marynarki?
Ale taka chyba natura Polaka. Nie potrafimy żyć w zgodzie z sąsiadem. Tylko dlatego, że dzieli nas płot i to co po drugiej stronie, nie jest nasze. A co nie nasze, zagraża naszemu i trzeba to opluć, oczernić, zniszczyć. Bo trzeba mieć wroga. Bo kto nie jest z nami, tan przeciw nam. I umacniając ten płot zapominamy, że mamy z "wrogiem" coś wspólnego. Obaj pragniemy wieść godne życie. Obaj pragniemy spokoju i by otaczająca nas rzeczywistość nie zawaliła nam się na głowy. Czy to nie dość wyraźny drogowskaz? Czy nie wyraźniejszy od tego, który każe nam podejmować decyzje według klucza, który ustalony został niekoniecznie w zgodzie z naszymi potrzebami?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW