Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Stalkowanie i obsesje
dodano 06.10.2010
Jak już ktoś Temidzie wskaże ciebie palcem, to masz latami ciągnące się procesy.
Pewien przemądrzały gościu został pozwany do dwóch sądów, bowiem pewnej nawiedzonej paniusi wydawało się, że na znanym portalu zarejestrował drugie konto i słownie a obrzydliwie zeń ją postponował. Przekonała swymi zeznaniami sędziego i wygrała sprawę cywilną. Facet ani razu nie był w tym sądzie, ponieważ pół roku przebywał na zwolnieniu lekarskim i nie miał informacji o (jednak!) toczącym się procesie, natomiast wysyłał tamże skany zwolnień i informację, że podczas jesiennej rozprawy będzie w sanatorium. O tym wyroku dowiedział się dopiero po paru miesiącach i to na korytarzu kolejnego sadu, dokąd go ta waleczna dama przywiodła kolejnym pismem sądowym. Owa zawzięta niewiasta (doktorantka renomowanego uniwersytetu!) jest konsekwentna - od kilkunastu miesięcy chce przeprosin za wypowiedzi, których ten gościu nie napisał na jej temat. Jednak skoro ona i pierwszy sąd taką wersję przyjęli, to formalnie powinien przeprosić nie za swoje czyny, bowiem wyrok jest prawomocny, co nie tylko komplikuje sytuację, ale także kompromituje polską Temidę!
Ponadto powinien skasować szereg artykułów napisanych w afekcie, po otrzymaniu szokującego wezwania do zapłacenia 20 tys. zł. I tak jest od kwietnia 2009 - mecenas najpierw postawił żądania, potem sąd wzywał faceta na kolejne rozprawy. On, zdumiony pierwszym wyrokiem oraz długotrwałością przebiegu drugiego procesu oraz kuriozalnymi żądaniami przeprosin, pisze kolejne artykuły, w których jednak nie wymienia owej wykładowczyni z nazwiska (w UE można podawać takie dane, ale jeszcze nie w Polsce; pewnie nim proces się zakończy, będą już jakieś rozsądne zmiany). I w ten sposób owa doktoryzująca się kobiecina będzie bohaterką internetowego hitu - jak to można latami użerać się po sądach z Bogu ducha winnym facetem, którego wzięła za kogoś innego (będzie gotowy scenariusz na komedię filmową).
W internecie, na paru portalach, nie ona się wpisuje, bowiem jest zajęta pisaniem książek, ale jej anonimowi zwolennicy, którzy wychwalają ją jako miłą i sympatyczną babeczkę. A przecież nikt nie neguje, że jest wzorową pracownicą naukową, jednak nawet gdyby była papieżem (a właściwie papieżycą), to sąd powinien oceniać pomówienie (że ktoś miał dwa konta) oraz fałszerstwo w podpisie (zmieniła treść cytatu w komentarzu), nie zaś jej osiągnięcia dla RP. A jakież to ma znaczenie dla sądu - czyżby znany noblista, aktor, polityk, poseł miał niepisane przywileje, gdyby pomówił w internecie kogoś mniej znamienitego? Jeśli komukolwiek wydaje się, że to niekonstytucyjne podejście do sprawy nie będzie rozważane przez światłego polskiego mecenasa, to nic bardziej błędnego, bowiem ów prawnik w kilku pismach bardzo wyraźnie podkreśla zasługi swej klientki! A to, że pisuje książki i musi mieć spokój. A to, że kariera byłaby nadwątlona, gdyby świat polskiej nauki dowiedział się o jej wybrykach opisywanych przez owego faceta, czyli m.in. o żartach, pomówieniach, kłamstwach i fałszerstwie. Jednym słowem, wg jej prawnika, sąd powinien uznać, że pisarka jest niewinna, bo to odbije się na jej twórczym życiu zawodowym. No, przy takiej argumentacji ciężko będzie wygrać sprawę w... niezawisłym sądzie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW