Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kontrolowany chaos
dodano 02.04.2007
To nie jest żaden kryzys wieku średniego. To nie jest żaden wyścig starszych z młodszymi w graniu na gitarach. W końcu, to też nie jest debiut.
To jest nowa płyta, w której udział wziął Nick Cave. Wokalista okroił skład Bad Seeds, swojej sztandarowej kapeli, z którą wiele nut już zagrał. Ograniczył go do trzech muzyków. Poza Cave`m na pokładzie znaleźli się Warren Ellis, Martyn Casey oraz Jim Sclavunos. W takiej konfiguracji można zastosować nazwę „Very Bad Seeds”. Panowie postawili jednak na innowacyjność dając swojemu projektowi na imię Grinderman. Jak przystało na „debiut” tytuł płyty brzmi tak samo. Nie jest to odkrywcze. Na tym schematyczność się kończy. „Włochaty” kwartet wziął się za bary z pomykającym czasem. Inni do odmładzania stosują różne kremy lub udają się „pod nóż” do chirurga, a nawet wzbudzają społeczne emocje kolorem swoich włosów. Członkowie Grinderman`a stosują jeszcze inną metodę. Każdy chwyta za swój instrument i „łoi ile wlezie” tworząc przy tym pozory kakofonii. Nawet stateczny, do pewnego momentu, Nick Cave wstał zza swojego fortepianu i wziął do ręki gitarę. Płyta jest dość zwięzła i trwa 40 minut. Singlowy „No Pussy Blues” to jazda bez pasów w asyście promili. Uroczy tekst o nieudanym podboju miłosnym podmiotu lirycznego doprawiony odpowiednią dawką dystansu powinien silnie działać na odbiorcę. Żarty kończą się kiedy na scenę wkracza utwór „Electric Alice”. Ten utwór pokazuje, że Grinderman nie bierze udziału w żadnym wyścigu. On podkreśla swoją dominację. Posępny klimat przypomina stan na pograniczu snu. Cave brzmi tu genialnie. W nastrój niepokoju wprowadza już sam początek: „Don`t the stars look good tonight?” wyśpiewany z charakterystyczną egzaltacją. Tutaj też można poczuć w pełni smak radykalizmu muzycznego Ellisa. To jego instrument brzmi to najbardziej złowieszczo. W następnej kolejności, płynnie, wpadamy w piosenkę tytułową. Dziwną, troszkę niespokojną, wariację bluesową. Nie byłoby płyty z udziałem Nick`a Cave`a, na której nie zostałby zarejestrowany chociażby jeden utwór, który stanowiłby dzieło genialne. Tak jest i tu. Chodzi tu o „(I don`t need you to) Set me free”. Piosenka chyba w swej konstrukcji najbardziej demokratyczna. Słychać w niej popisy każdego z członków zespołu, ale ograniczone i podporządkowane głównej melodii. Żaden element nie jest tu przeszarżowany. Panowie znają swoją wartość. Sami wytyczają sobie miejsce w szeregu i prezentują swój pogląd w tym zakresie w utworze "Go Tell The Women". Rozumiejącym po angielsku polecam ten utwór szczególnie z uwagi na treść. Jak przystało na swawole, musi powstać twór nad którego powstaniem można się zastanawiać. Delikatnie rzecz ujmując coś musiało pomóc zespołowi w stworzeniu "Honey Bee (Let`s Fly To Mars)". W takich momentach, jak ten, rozkładam ręce.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW