Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Gdy idolka okazuje się aborcjonistką
dodano 10.03.2011
Julia Wołkowa, która wystąpiła kiedyś w pięknym, poruszającym, antyaborcyjnym teledysku, sama ma na sumieniu wyabortowanie bezbronnego dziecka!
Moja zaleta: stałość w uczuciach
Jestem osobą stałą w uczuciach - kiedy ogłaszam kogoś swoim idolem, to słucham jego piosenek przez lata, niezależnie od zmieniających się mód i tendencji medialnych. Nie należę do ludzi, którzy zachwycają się artystami popularnymi w danym sezonie, a potem porzucają ich na rzecz nowych celebrytów. Jeśli zachwyca mnie czyjś talent, to staram się poznać jego twórczość jak najdokładniej, poczuć ją całym jestestwem i w pełni zrozumieć.
Katharsis, czyli oczyszczenie przez sztukę
Swoich idoli traktuję niemal jak przyjaciół, towarzyszy codziennego życia, powierników i pocieszycieli. Jeżeli przepełniają mnie silne emocje, to włączam odpowiednią muzykę, aby lepiej je przeżyć albo się ich pozbyć. Gdy mam ochotę krzyczeć, pozwalam, by ukochani artyści robili to za mnie. Gdy pragnę łkać, słucham nagranego przez idola łkania i utożsamiam się z tym łkaniem. To mnie oczyszcza, to mnie wyzwala, to mnie zbawia. Uważam, że rację miał ten, kto powiedział, iż muzyka najlepiej ze wszystkich sztuk ilustruje ludzkie emocje, nastroje i przeżycia wewnętrzne. Nie wszystko przecież można przedstawić za pomocą słów czy obrazu.
“Nie potrzeba nam wielkich twórców…”
W doborze muzycznych idoli zawsze byłam liberalna, tolerancyjna i otwarta. O tym, kto miał prawo zostać moim “bożyszczem”, decydowały wyłącznie względy estetyczne i ich zbieżność z moimi upodobaniami. Jeśli jakaś piosenka chwytała mnie za serce, to odtwarzałam i przeżywałam ją aż do znudzenia, upajając się jej pięknem i doskonałością. Nie obchodziły mnie życiorysy czy wypowiedzi artystów - liczyła się tylko sztuka, która stoi ponad podziałami, jest wolna, autonomiczna, transcendentna. Uwielbiałam nie tyle muzyków, ile owoce ich pracy. Bo, jak to kiedyś ktoś powiedział, “nie potrzeba nam wielkich twórców, tylko wielkich dzieł”.
Julia i Lena - idolki od Podstawówki
Zespołem, którego słuchałam najdłużej ze wszystkich, był rosyjski duet t.A.T.u., tworzony przez rudowłosą Lenę Katinę i brunetkę Julię Wołkową. Zostałam jego fanką w czwartej lub piątej klasie Szkoły Podstawowej i dochowywałam mu wierności aż do teraz, czyli do czasów studenckich. Można powiedzieć, że wychowałam się na jego twórczości. Przez te wszystkie lata, od starszych klas SP aż do studiów, uwielbiałam t.A.T.u., chociaż moje uwielbienie dla tej formacji było raz silniejsze, a raz słabsze.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW