Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy James Bond był agentem?
dodano 25.05.2007
Czy najsłynniejszy agent jej królewskiej mości był w rzeczywistości agentem? Lepiej dla nas - żeby nie.
Dużo się ostatnio w naszym pięknym kraju mówi o agentach. Agentach różnej maści - bezpieki, wywiadu (i tego zwyczajnego i tego ś.p. wojskowego) i zazwyczaj słowo to nie oznacza niczego dobrego. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nikt z nas nie chciałby zostać nazwanym niczyim agentem. Niczyim? No chyba żeby miała to być jej królewska mość, a przed kryptonimem mielibyśmy dostać dwa zera czyli słynną licencję na zabijanie.
Pozostaje w takim razie tylko zadać sobie pytanie: Czy agent zero-zero-cośtam to faktycznie agent? Zaryzykuję stwierdzenie, że nie. Kultura masowa, a w szczególności X-muza (czy która tam) od wielu lat bezczelnie karmi nas różnej maści agentami bez słowa wyjaśnienia. Każdy z nas pamięta, zna i podziwia piękną agentkę Scully i jej genialnego, aczkolwiek nieco zbzikowanego agenta Muldera - bodaj najsłynniejszą parę na świecie. Problem tylko w tym, ze nie byli agentami.
Odpowiedz na pytanie: Czemu? jest bardzo prosta. Otóż angielski termin agent, wymawiany jako 'ejdżent' ma sie nijak do naszego rodzimego agenta. Pracownicy polskiego wywiadu (absolwenci szkoły w Kiejkutach), którzy pracują w kraju i za granica nie są agentami, są OFICERAMI służb specjalnych, których głównym zadaniem jest werbowanie agentów. Budują oni swoją siatkę przekupując, grożąc, szantażując i perswadując po to, żeby mieć stały dopływ informacji. Słowo agent konotujące przystojnego dżentelmena w muszce jest wyłącznie efektem pewnego konsekwentnie popełnianego błędu w tłumaczeniu. Ich agent to nasz oficer, ich 'officer' to ktoś w rodzaju naszego 'funkcjonariusza' (nie tylko policji), a nasz agent to ktoś w rodzaju 'donosiciela'. Oczywiście - można donosić w słusznej sprawie, czasem nawet trzeba - i agent mośe być postacią równie pozytywną co oficer ale słowo to na pewno nie powinno być używane w odniesieniu do pracownika polskich służb specjalnych. A przynajmniej nie w 'poważnej' rozmowie na tematy służb.
Doskonały przykład tego dał niegdyś pan Gromosław Czempiński w wywiadzie telewizyjnym. Na pytanie: "Panie generale, jak to jest być agentem?" odpowiedział: "O, wypraszam sobie. Nigdy nie byłem niczyim agentem".
I radze sie trzymać tego co napisałem i w rozmowie z dżentelmenem w muszce siorbiącym martini unikać słowa agent, bo można na własnej skórze poznać techniki operacyjne wywiadu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW