Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wczesniaka dramat
dodano 08.07.2007
Czytałam jakiś czas temu w jakimś kobiecym kolorowym pisemku, Claudii bodajże, artykuł, który bardzo mną wstrząsnął... Sam tytuł był bardzo wymowny - "Kilogram szczęścia".
Autorka artykułu opisała historię dwóch małżeństw i ich dzieci wcześniaków. Kobieta, która dowiedziała się, że zagrożone jest nie tylko życie dziecka, ale również jej, wbrew namowom lekarzy postanowiła donosić ciążę dokąd się da i urodzić. Za tę decyzję podziwiam przede wszystkim jej męża, który znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji... oboje stanęli przed wyborem: albo zabić jedno życie, albo ryzykowac życie dwóch istnień... wybrali tę drugą, trudniejszą drogę. Na szczęscie dziecko urodziło się i po kilku dniach w inkubatorze zaczęło funkcjonować w miarę normalnie.
Takie wcześniaki mają problemy zdrowotne, zarówno fizyczne jak i psychiczne, rozwijają się wolniej od dzieci urodzonych "w terminie" i mają ogólnie dużo trudniejszy start, co także bardzo komplikuje życie ich rodzicom.
Dlaczego tak się dzieje, że niektórzy ludzie usuwają ciążę z takim wzruszeniem, jakby wyrywali zęba, a Ci którzy chcą przyjąż nowe życie i zapiekować się nim mają olbrzymie problemy i muszą walczyć najpierw o życie, a potem o normalnośc dla swojego Maleństwa?
Ja również jestem wcześniakiem, na szczęscie urodziłam się tylko miesiąc przed terminem (dokładnie miesiąc), wiec to jeszcze w miarę dobry wynik, dający duże szanse na przeżycie i normalny rozwój. Jedyną moją ułomnością było to, że zaczęłam później mówić niż inne dzieci, ale potem to szybko nadrobiłam. Poza tym byłam zdrowa i bardzo ruchliwa:)
W trakcie porodu jednak nie było tak kolorowo. Mama miała cesarskie cięcie i ogólnie były ze mną problemy, bo zaplątałam się w pępowinę i o mały włos, a urodziłabym się martwa.
Pamiętam, że gdy usłyszałam to od swoich rodziców, to rzuciałam tekstem "Trzeba było mnie wtedy zostawić". Tata wydarł się na mnie tragicznie i wyszedł z kuchni. Nie był to krzyk złości, tylko bólu... Dopiero po chwili zrozumiałam, co powiedziałam i jakie to było nieludzkie... Przecież mimo tego, że byłam totalną niespodzianką i przyczyną powstania niezbyt udanego małżeństwa, to rodzice czekali na mnie i przeżywali pewnie chwię grozy w tamtym momencie. Tata biegał jak głupi pod oknami szpitala, żeby zrobić mi zdjęcie, jak tylko się urodzę. Wiedział, że to nielegalne, ale tak bardzo chciał być pierwszy... Wyobraziłam sobie, jak ja poczułabym się, gdybym usłyszała takie słowa i szybko poszłam do Taty do pokoju i przytuliłam się do niego. Długo wtedy płakaliśmy - oboje... Wiem, że mimo iż nie nie potrafi być dobrym ojcem, to bardzo mnie kocha... Mama oczywiście też...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW