Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy spółdzielnie mieszkaniowe zwrócą znacjonalizowane wkłady?
dodano 31.08.2007
Wielu obywatelom nie zwrócono jeszcze znacjonalizowanych wkładów mieszkaniowych...
Parę tygodni temu media z entuzjazmem poinformowały, że za symboliczne kwoty można wykupić swoje spółdzielcze mieszkania. Jak zwykle w takich sytuacjach odżywają kwestie rewaloryzacji wkładów dla posiadaczy książeczek mieszkaniowych. Otóż w ostatnich miesiącach zmiany rynkowych cen jednego metra kwadratowego znacznie oddaliły się od proponowanych kwot obliczanych przez stronę rządową. Nikt nie lubi wypłacać z kasy wyższych kwot, jednak (chyba legalnie?) przyznawane są środki niepokrywające cenę jednego metra kwadratowego zawartego w cenie mieszkania na rynku wtórnym.
Przy okazji euforii dowiedzieliśmy się o kolejnej aferze godzącej w poczucie uczciwości Polaka i obywatela. Otóż wielu zaradnych rodaków parę lat wcześniej wykupiło mieszkania za poważne kwoty, które to lokale byłyby dzisiaj wykupione za kwoty swą wysokością przypominające raczej domki dla lalek, a nie domy poważnych obywateli rządzonych przez światłych przywódców. Trudno sobie wyobrazić, aby w sprawiedliwie kierowanym społeczeństwie nie oddano poprzednio wpłaconych (znacznie wyższych) sum. I - zgodnie z obecnymi procedurami - należy nabywców mieszkań rozliczyć ponownie. Prawo wprawdzie nie działa wstecz, ale nie można budować prawej i sprawiedliwej RP na jawnej krzywdzie obywateli, zatem należy wydać przepis umożliwiający ponowne (a uczciwe) rozliczenie.
Ale to nie wszystko - osobną kwestią jest inna drażliwa sprawa, która ma znacznie mniejsze (a właściwie chyba żadne) zainteresowanie społeczeństwa i rządu. Otóż wielu oczekujących na mieszkania w latach 70. i 80. (kiedy to widać było początki załamania budownictwa mieszkaniowego na wielką skalę) wzięło kredyty (zwykle zmuszano ich) ze swoich zakładów pracy, aby uzupełnić wkłady mieszkaniowe, przekazując owe walory na rzecz konkretnych spółdzielni mieszkaniowych. Przez wiele lat owi pracownicy spłacali te pożyczki, obniżając przecież swoją stopę życiową (i swych rodzin), spółdzielnie pobudowały za te środki wiele mieszkań dla szczęściarzy i omawianym tutaj frajerom pokazano... figę z makiem. Czy ktoś zajmie się tym zapomnianym problemem?
Chyba nie ma przedawnienia dla państwowego i spółdzielczego cwaniactwa? Każdy uczciwy obywatel (w tym urzędnik) przyzna rację ofiarom socjalistyczno-kapitalistycznego losu, ale gdzie szukać sprzymierzeńców? Wszak oni mają już mieszkania, a przyznanie racji spowodowałoby małe, ale jednak, obarczenia podatkowe albo niewielkie składki zorganizowane przez spółdzielnie wśród szczęśliwców, którzy już dawno mieszkania otrzymali. Więc siedzą cicho jak myszy pod miotłą! Mają w swych mieszkankach część powierzchni zawłaszczonej współrodakom. Co myślą o idei solidarności społecznej? Myślą z wielką sympatią, póki to ich nie dotyczy w sensie oddawania, bowiem w sensie otrzymywania są całym sercem za tą piękną i szlachetną ideą. Czy owe środki poszkodowani obywatele mają uznać za niebyłe? Kolejna nacjonalizacja własności prywatnej? I to nie wielkim obszarnikom czy burżujom, ale zwykłym obywatelom?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW