Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Do dzieła Stefan! Koszmar na Wiejskiej...
dodano 06.12.2008
Tym razem będzie z innej beczki. Trochę blogowo, mniej dziennikarsko. Obejrzałem debatę...
Oczywiście, jasne, drugą bardziej emocjonującą, mniej ważną, debatę o wniosku o odwołanie marszałka Komorowskiego (czy o budżetowej ktoś w ogóle pamięta?). Po raz kolejny naciąłem się, myślałem że nic mnie już nie zaskoczy (pewnie też tak macie), a jednak. Nie zawiódł mnie mój faworyt, Jarosław Kaczyński. Patrzyłem, słuchałem i uwierzyłem...Romanowi Giertychowi, Andrzejowi Lepperowi, Januszowi Kaczmarkowi, choć żaden z tych facetów łagodnie mówiąc z mojej bajki nie jest. Na politykę zawsze starałem się patrzeć z dystansem, bardziej naukowo. Do tej pory uważałem JarKacza – to określenie autorstwa Łukasza Warzechy (33l.), dziennikarza „Faktu”- za śmiesznego, starszego facecika, takiego „dziadziusia Jarusia”, któremu pomyliły się czasy i z XXI wieku na siłę chce zrobić wiek XIX. Był to w moich oczach konserwatywny dziadek, żyjący w oderwaniu od rzeczywistości, snujący łatwe do odczytania intrygi, imający się dziecinnych, a momentami wręcz prostackich sztuczek, aby dotrzeć do elektoratu przy pomocy takich „tuzów PR” jak Jacek Kurski. Denerwowało mnie, przyznaje to, że traktuje on zarówno wyborców jak i przeciwników politycznych trochę infantylnie, zaznaczając przy każdej okazji swoją „wyższość intelektualną”. Szczerze powiem, śmieszył mnie podobnie jak jego brat i większość posłów PiS-u. No bo jak tu się nie nabijać z posła Jurgiela na stanowisku ministra rolnictwa czy Anny Fotygi w roli „dyplomatki na skalę światową”. Nie podobał mi się jako polityk nigdy, a już zwłaszcza na stanowisku premiera, nigdy na niego nie głosowałem z prostego jak drut powodu: nie zgadzałem się z jego poglądami na Polskę. Pierwszy raz trafiło mnie coś za jego rządów, było to niepokojące,: dziwne spory z koalicjantami, sprawa Andrzeja Leppera, czy wreszcie śmierć Barbary Blidy. Do tego dochodziło chamstwo posuwające się coraz dalej wraz z upływem kadencji. Lekceważyłem to jakoś: "przecież oni wszyscy tacy, rozejdzie się po kościach w końcu". Myślałem sobie: "nie ma szans, aby dociągnęli do końca kadencji w tym układzie, będą wybory". Założyłem się nawet o to z kimś, na długo zanim Ludwik Dorn został „marszałkiem-likwidatorem”, wygrałem zakład, nie czułem satysfakcji. W okolicach wyborów zacząłem o tym pisać, myślałem: przegrają wybory to „zmięknie im rura” wszystko się jakoś unormuje (głupio, no nie?). Byłem pewien zwycięstwa PO (szczerze powiem, gdyby przeciw Kaczyńskim wystartował w wyborach Balrog z „Władcy Pierścieni”, to też bym na niego zagłosował). Mimo, że PiS-owcy, wybory przegrali, jechali dalej i coraz ostrzej po bandzie, przy pomocy Prezydenta. I jadą do dziś. Zawsze jednak błędnie doszukiwałem się w ich działaniach (a zwłaszcza ich lidera) jakiejś logiki. Rozmawiałem ze znajomymi PiS-owcami (niektórzy super ludzie), usiłowałem zrozumieć, myślałem: „przecież to tylko polityka i nic więcej”, dziś nie potrafię i już nie chcę. Czytałem artykuliki pana Zaremby i myślałem sobie: „co ten facet w nim dostrzega czego ja nie widzę?” Oglądałem programy telewizyjne na różnych stacjach tylko do pewnego momentu, potem przełączałem już po przedstawieniu gości w studio (domyślcie się dlaczego). Niektórzy z nich są już dla mnie bezpowrotnie skończeni jako komentatorzy i publicyści. Cieszyłem się ze zwycięstwa PO jak małe dziecko, myślałem: uff...co za ulga. Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej i jedynej demonstracji politycznej i tłumu krzyczącego co trzeba pod pewnym Pałacem. Ale nie podejrzewałem nigdy Jarosława Kaczyńskiego o to, o co podejrzewam go po dzisiejszej debacie. Patrzyłem jak on powoli rozkręca się na mównicy kłamiąc w żywe oczy w uzasadnieniu wniosku o odwołanie Komorowskiego, „norma, w polityce, pomyślałem”. Wieczorkiem jednak obejrzałem kawałek w którym Kaczor wygraża Niesiołowskiemu, książką z IPN. Proponuję jeśli ktoś ma taką możliwość obejrzeć ten fragment...ale z wyłączonym głosem. Kogo widzicie? Bo ja szczerze powiem widzę człowieka niekoniecznie zdrowego i nie mam tu na myśli zdrowia fizycznego. Spróbujcie, namawiam Was do tego. Widzów o słabych nerwach oraz dzieci prosi się o opuszczenie pokoju z telewizorem lub komputerem! A reszta...cóż, co myślicie? Kogo on Wam przypomina? Widziałem też wypowiedź Niesiołowskiego dla TVN 24, w której mówił on o tym, iż jego zdaniem należy dążyć do usunięcia PiS z życia politycznego. Choć nie podzielam poglądów pana Niesiołowskiego w milionie spraw, to myślę sobie: Do dzieła Stefan! Choćby z samym Balrogiem u boku! Bądźmy Niesiołowskimi, Palikotami i kim tylko trzeba! Obojętne kto jest na scenie politycznej, nie ma to w tym momencie najmniejszego znaczenia. Najważniejsze, by nie było już na niej Kaczyńskich! I wierzę Kaczmarkowi gdy mówi:”Oskarżam PiS!”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW