Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dwa przykłady efektywności w ramach ośmiogodzinnego dnia pracy
dodano 02.11.2007
O tym, że głupota ludzka jest wszechobecna i wyziewa niemalże zewsząd wiedziałem od dawna. Wystarczy wyjść na ulice, by się o tym przekonać.
Jakiegoż szoku doznałem, kiedy zdałem sobie sprawę z rozmiarów i zakorzenienia tej głupoty w naszym społeczeństwie tego żadne słowa nie oddadzą. Ale po kolei:
Przykład pierwszy:
Niedawno na łamach serwisu pisałem o tym, że poświęciłem się „sprawie”. Jestem rad z tego, że pomogłem i coś się udało zrobić na rzecz dobra wspólnego. Ale nie wszystkim to odpowiada. Oto po raz kolejny nieudacznicy życiowi, jakoś jednomyślnie i niby zbiegiem okoliczności przepuścili na moją osobę frontalny atak. Komuś, kto nie potrafi robić nic więcej niż pić kawę i mienić się pracownikiem agencji rządowej nie jest w smak, że mimo takich nakładów energii (zapewne czerpanej z picia kawy w ciągu ośmiu rządowych „dupogodzin” w biurze) i zabiegów mniej lub bardziej formalnych nie udało się zatopić mojej skromnej osoby. Co więcej mam możliwość stania w oknie swojego pokoju i patrzenia z góry na tych, co po ośmiu „dupogodzinach” wychodzą z fabryki papierów. Szarzy, smutni, bez życia w oczach idą do swoich miejsc nazywanych domem.
Najpierw chcieli krwi. Zwłaszcza ci od krawatów w kolorze purpury, a potem ci od krawatów w biało czerwone paski. Dostali, co chcieli, choć po długich bojach. Teraz sami siedzą na rozżarzonych węglach. Już widać ich koniec na horyzoncie, ale oni dalej zajmują się cudzym życiem. W sumie nie dziwne, skoro własnego nie mają to trzeba się mieszać do życia innych. Nawet wtedy kiedy wszystko się wali, to warto za sobą kogoś na dno pociągnąć.
Kochani ! Dawne Koleżanki i Koledzy ! Proszę Państwa na dno! Ale beze mnie. Ja zostaje.
Przykład drugi:
Kolejną formą rozrywki we wspomnianych wyżej ośmiu „dupogodzinach” jest doszukiwanie się układów i koneksji rodzinnych swoich współpracowników, kierowników i dyrektorów na podstawie jednego z internetowych serwisów społecznościowych. O tym, jaką reprezentujesz opcję polityczną, z kim jesteś spokrewniony, lub komu zawdzięczasz swoje mniej lub bardziej lukratywna posadę – decyduje np. takie samo nazwisko, jakie ma szef danego urzędu, albo kto ze znajomych figuruje na liście twoich kontaktów. Nieważne, że koleżanka jest zwolenniczką jakiejś partii politycznej zupełnie odmiennej poglądowo od twoich. Masz już przypisaną łatkę że jesteś zielony, czerwony, niebieski, siny albo czarny. I na nic zdają się tłumaczenia i deklaracje. Zostałeś zaszufladkowany i koniec.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW