Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Farelka i paplanina - nazwiskowe związki
dodano 08.01.2008
Zbieżność nazwisk z sytuacjami bywa zaskakująca...
23 grudnia 2007 tragicznie zmarł 33-letni Evan Farrell, amerykański muzyk, były basista grupy Rogue Wave. Zginął podczas pożaru, zaś jego przyczyną było zapalenie się... grzejnika. Zapewne p. Evan nie wiedział, że w Polsce mianem "farelka" potocznie określamy ogrzewacz elektryczny o dużej mocy (jest w słownikach). Nazwa pochodzi od zakładów POLAM-FAREL produkujących te urządzenia i jest często stosowana w stosunku do podobnych urządzeń wytwarzanych również przez inne firmy (podobnie - adidasy, cepelin, elektroluks, pleksa, rower). Gdyby jednak istniała w świecie firma o nazwie Farrell, która produkowałaby jakiekolwiek urządzenia popularne także w Polsce, to spolszczona nazwa takiego artykułu brzmiałaby (po zredukowaniu niewymawianych w naszym języku zdwojeń) "farel" albo właśnie "farelka".
Z uwagi na całkowitą nieznajomość języka polskiego panującą we wspomnianym zespole, trudno mówić tu o choćby marginalnym związku pechowca z firmową polską nazwą, ale już kolejny przykład może jednak sugerować (choćby podświadomy) związek.
Otóż ostatnio media obiegła informacja, że Józef Oleksy pozwał tygodnik "Wprost" za opublikowanie jego prywatnej rozmowy. Pozew trafił do warszawskiego sądu. W nagraniach były premier RP mówił między innymi:
- Dużo czytam, odświeżam umysł i będę, k..., jak brzytwa.
Gdyby premier Józef Oleksy był premierą (niewłaściwa nazwa, trochę jakby czeska, raczej "panią premier") Józefą Oleksy (bo przecież nie "Oleksą", chyba że miałaby nazwisko "Oleksa"), to wszyscy uznaliby nagrania za swego rodzaju kobiecą obgadywaczą paplaninę, jednak w przypadku dostojnego lewicującego (a lewitującego, gdyby napełnić lekkim gazem cepelinową gumową powłokę skopiowaną wg gabarytów oryginału) działacza, cokolwiek zaskakuje forma konwersacji - jest tyleż męska, co szczera...
Pełnomocnik p. Oleksego oświadczył, że jego klient chce wycofania nagrań słynnych spostrzeżeń (z jednej strony) premierowych (bo pana premiera), choć (z drugiej strony) jednocześnie już niepremierowych (ponieważ wielokrotnie odtwarzanych), czyli zdjęcia ich ze stron internetowych gazety, przeprosin i zadośćuczynienia za poniesione szkody. Klimat niniejszego artykułu chyba jest wystarczająco zmanipulowany, zatem nikogo nie powinno zaskoczyć nazwisko mecenasa. To nie kto inny, jak pan... Paplaczyk. Czyż nie można odnieść wrażenia, że nazwiska lgną do zaistniałych sytuacji? Nawet autor powyższej notki, gdyby mu rodzice dali Zenon, to grawitowałby ku wzorcowemu i idealnemu detektywistycznemu nazwisku - Znaleziński...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW