Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jak zostałem alkoholikiem
dodano 31.03.2009
Czy nawyki kulinarne określają naszą narodowość i wyznanie ?
Od zamierzchłych i niepamiętnych czasów lubię smak i zapach czosnku, jem go więc dużo i chętnie.
Nie przypominam sobie natomiast, by w mojej rodzinie to starożytne warzywo było jakoś szczególnie preferowane, zbyt często lub obficie dodawane do potraw, wynika więc z tego, iż ów specyficzny gust kulinarny odziedziczyłem po wcześniejszych, nieznanych mi protoplastach, albo też ukształtował się on we mnie samoistnie.
Bliscy mi ludzie, albo mnie z sympatii oszukują, albo przez lata mój organizm tak przywykł, że przetwarzam czosnek bezzapachowo. Czasem jednak zdarza mi się przesadzić z jego konsumpcją, a wówczas i sam czuję otaczającą mnie charakterystyczną aurę.
Tak właśnie było, gdy w pewien słoneczny i radosny poranek wybrałem się na codzienny spacer z psem.
Przyjaźnie i optymistycznie nastawiony do świata i ludzi, rześko i głośno rzekłem - "dzień dobry"- starszej pani, którą często widuję w rannych godzinach, raźno dokądś drepczącą w odświętnym stroju, ukoronowanym zgrabnie wydzierganym z moheru berecikiem.
Pani obrzuciła mnie karcącym jak zwykle spojrzeniem, chyba dlatego, że uważała pewno, iż miast włóczyć się z psem, powinienem chodzić tam gdzie ona, i odpowiedziała : "pochwalony, a cóż to tak od pana dziś karbidem zalatuje, czy pan to czasem nie z tych czosnkowych ?".
Ooops ! I znów się zakałapućkałem.
O cóż szacownej damie może chodzić ? Czosnkiem ode mnie co prawda czuć raczej intensywnie, ale co za diabeł ten czosnkowy ?
Siwych włosów mam już sporo, więc może coś mi sugeruje, parafrazując Kochanowskiego - "czosnek ma głowę białą, a ogon zielony", albo w jakoweś okultystyczne gusła popadła i jak każda czarownica od czosnku ucieka.
Jako biegły w demonologii antropolog kultury, wytężyłem wzrok, szukając charakterystycznych kłów, państwowe uzębienie nie znamionowało także wampirzycy, wiedziony złym przeczuciem zasłoniłem jednak instynktownie szyję, bo kto to tam w dzisiejszych czasach wie ?
Zamarłem jak zahipnotyzowany i dopiero pies wybawił mnie z opresji, szarpiąc smyczą w stronę wybiegającego z za rogu, tfu, na psa urok, czarnego kota.
W domu, uporczywie dręczony wątpliwościami o sens zadanego mi pytania, siadłem do komputera, by poszukać jakowyś wskazówek i wyjaśnień w odnośnej materii.
Na hasło „czosnek” Google wyszukał ogromną liczbę odnośników do stron opisujących szczegółowo genezę, odmiany, i zalety tego warzywa. „Czosnkowy” spowodowało lawinę przepisów na aromatyczne sosy i kremy we wszelkich możliwych kombinacjach.
Co jest ? Kobiecie chyba nie o to chodziło – komiwojażer sosów nie chadzałby z psem, tylko z walizką ?
W końcu gdzieś tak po 30 stronach znalazłem link do pewnego forum, na którym pełen kultury dyskutant, znakomicie oczytany w „Erystyce” Schopenhauera, nazwał adwersarza „czosnkowym”, sugerując jego żydowską narodowość lub pochodzenie.
Bingo, olśniło mnie, więc o to biega.
No tak, włosy kiedyś miałem czarne, oczy takie mam dotąd, nie chadzam rankami tam, gdzie ta pani, haczykowatego nosa pozbyłem się pewno dzięki operacji plastycznej, czosnkiem zalatuję – wypisz, wymaluj – Żyd jakim pewna radiostacja po całych dniach straszy Polaków.
Do Żydów nic osobiście nie mam, nawet ich lubię, bo raz, że mi nic złego nie zrobili, a dwa, że wszyscy, którzy się do tego przyznają, a ja ich akurat znam, to bardzo przyzwoici i przyjaźnie nastawieni ludzie.
Po głębszym zastanowieniu, doszedłem nawet do wniosku, że chciałbym być Żydem, w końcu to naród wybrany i Bogu niezwykle miły. Ale wtedy mógłbym być określany jeszcze gorzej, a tego za bardzo nie lubię.
Myśl co robić, by nie rezygnując z czosnku, nie podpadać nadal starszej pani, nie dawała mi spokoju, więc wpisałem w wyszukiwarkę „Polak” i znów bingo.
Znalazłem niezapomnianego Mariana Załuckiego, który dawnymi laty w te słowa napisał: „Bo gdy ktoś, prawda, alkoholik, to wiem, że POLAK i katolik.”
Wystarczy więc, że co rano wypiję sobie piwo, chuch mi się zmieni na prawomyślny i nie szkodzi, że wykończy mnie marskość wątroby, ale dama będzie ukontentowana.
Bowiem, jak już pewien niesławny polityk stwierdził, nieważne, czy Polska bogata, czy biedna, ważne, że katolicka.
Więc na razie, bo wyskakuję na piwko.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW