Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Roger Waters nadchodzi.
dodano 31.01.2007
Niewielu oglądając teledysk Metalliki - Memory Remains wiedziało, że nim Marianne Faithful kręciła katarynką, kręciła z Rogerem Watersem, jednym z najbardziej zakręconych rockowych artystów. Roger ma niedługo zakręcić się na praskiej scenie.
Roger Waters to postać legendarna dla muzyki rockowej. Jakiekolwiek achy i ochy by nie powstały na temat muzyki Pink Floyd, to achy i ochy te muszą kierować się w znacznej mierze do G. R. Watersa, który za muzykę tę odpowiadał. Od Meddle (1971) po The Final Cut (1983) Roger robił za Pinka, Floydem był pozostały tercet z dawnego kwintetu.
Roger Waters, jak na prawdziwego artystę przystało, zbudował prawdziwy Zespół, który ochrzczono gdzieniegdzie największym we wszechświecie. Zespół ów od Ciemnej Strony Księżyca (1973) po The Wall (1979) panował niepodzielnie na scenie muzycznej i nawet The Kiss nie byli mu straszni. Lata siedemdziesiąte - najbardziej udane dla PF to czas dominacji Rogera w zespole. Rosnący poziom artystyczny zespołu zbiegł się z rosnącą świadomością artysty o swoim udziale w projekcie. Podobno już od Wish You Were Here, atmosfera w zespole stawała się coraz mniej znośna, a po wyrzuceniu Ricka Wrighta w epoce Muru, stała się nie do zniesienia. W 1982 roku zespół Pink Floyd nagrał The Final Cut i było to rzeczywiście Ostatnie Cięcie.
Roger popłynął w kierunku solowej kariery. Wady i zalety autostopu, potem Radio Kaos, wreszcie wielki Show w Berlinie wypełniły artyście całą dekadę lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Roger znalazł jeszcze czas na procesowanie się z dawnymi kolegami z zespołu i na bieganie z obelgami za Andrew Lloyd Webberem.
W roku 1992 wydał album, który nawiązywał do najlepszych czasów Pink Floyd. Amused To Death to ekstrakt talentu Rogera Watersa. Przy albumie pomogły mu takie tuzy jak Jeff Beck czy Michael Kamen. Sam album był gorzki w treści, mocny w formie i bezkompromisowy. Po prostu Roger nawymiatał. Do końca dekady nie musiał już nic po tym wymieceniu robić. Dopiero pod koniec ubiegłego wieku wrócił do koncertowania, zaczynając od USA. Potem nawiedził Europę i popełnił składankę In The Flesh z zapisem swoich popisów. Mało tego, wydając album co by nie mówić koncertowy, ruszył z trasą promującą. Dzięki temu zawitał do Polski. W deszczowy wieczór czerwca 2002 roku na stadionie Gwardii dał koncert dla kilkunastu tysięcy zziębniętych fanów.
Do Polski wrócił po czterech latach. Na terenie poznańskich targów wystawił operę. Zupełnie inny klimat od tego sprzed czterech lat. Poznański koncert to było wydarzenie kulturalne sfer wyższych, co potwierdzał dźwig na scenie. Nie zabrakło jednak na tym koncercie młodzieńców w różnym wieku z popisanymi długopisem plecakami, którzy podobnie jak w 2002 roku modlili się do nieba o oszczędzenie ulewy. Tym razem się udało. Kilkadziesiąt godzin później wytrwałym fanom udało się zobaczyć jego dawnego kolegę z zespołu, który kilkaset kilometrów dalej wystawił swoją "operę" w Stoczni Gdańskiej (prawdę mówiąc ta druga bardziej przypadła mi do gustu).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW