Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Nasza Agata na Mistrzostwach Świata!
dodano 31.05.2010
Jest sparaliżowana od 12 lat. Jak sama podkreśla, gdyby nie ludzie, nie mogłaby samodzielnie funkcjonować. Jednak nadal ma wiarę i siłę, by realizować swoje marzenia, podejmować nowe wyzwania.
Dlatego też AHE zorganizowało pomoc dla byłej studentki. Profesorowie
i studenci z Wydziału Artystycznego, kierunku Grafika wystawili na sprzedaż swoje prace, aby pomóc Agacie w zebraniu funduszy na wyjazd do Norwegii. Podczas konferencji zorganizowanej przez Akademię mogłam porozmawiać z tą niezwykłą dziewczyną.
Magdalena Cerecka: Uległaś wypadkowi latem, jeszcze przed maturą. Czy mogłabyś nam opowiedzieć, jak do tego doszło?
Agata Ludwiczak: O samym wypadku nie ma sensu opowiadać, ponieważ ważniejsze są jego konsekwencje. Podczas wypadku doszło do złamania szyjnego odcinka kręgosłupa, co spowodowało paraliż czterokończynowy. Nawet 2 lata po wypadku prawie w ogóle nie ruszałam rękoma. Teraz jest lepiej, jednak nadal potrzebuję pomocy we wszystkim.
M. C.: To zadziwiające, że mimo wypadku oraz jego konsekwencji nie poddałaś się i kontynuowałaś naukę. A ponadto masz ukończone trzy kierunki studiów, to niemały wyczyn.
A.L.: Tak. Jestem absolwentką Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na łódzkiej AHE, a także Stosunków Międzynarodowych oraz studiów podyplomowych w zakresie Public Relations. Ale muszę przyznać, że nie było łatwo.
M. C.: Jak wspominasz swoje studia w AHE?
A.L.: Mam do tej uczelni duży sentyment. Przede wszystkim dlatego, że byłam tu tak samo traktowana, jak pozostali. Dużym plusem było również to, że budynki były dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Oczywiście poznałam tu wielu fajnych ludzi i wykładowców, którzy faktycznie pracują w zawodzie i mają kontakt z mediami.
M.C.: Słyszałam też, że udało Ci się znaleźć wymarzoną pracę.
A.L.: Tak. Dzięki praktykom studenckim nawiązałam kontakt z jedną z redakcji, z którą do dziś współpracuję.
M.C.: Przejdźmy teraz do Twojego hobby. Powiedz, czym jest Trail Orienteering?
A.L.: Jest to tzw. orientacja precyzyjna. Podobnie jak w zwykłym biegu na orientację na starcie dostajemy mapę z wyznaczonymi punktami kontrolnymi, w których musimy potwierdzić swoją obecność. Ponadto będąc na miejscu musimy z odległości nawet około 100-200 metrów określić, który z lampionów umieszczonych na trasie jest właściwym, oznaczonym na mapie. Poprawny może być jeden lub żaden. Czasem odległość miedzy tymi lampionami wynosi 30 centymetrów. Dlatego też potrzebna jest tu umiejętność dokładnego czytania mapy, gdyż wszystkie informacje znajdują się właśnie na niej.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW