Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Przemyślenia idącej ulicą
dodano 13.08.2008
każdy musi czasem pomyśleć...
I kiedy tak idę ulicą i patrzę na to, co pozostało z dobrych chęci naszego gatunku, myślę czasem, że wymiotujące niestrawionymi resztkami ludzkich serc wieżowce, nie są chyba odpowiednim miejscem na wychowanie nadziei polskiej matematyki, czy też światowej chemii, ani nadziei Hollywood czy rosyjskiej prostytucji, a nawet amerykańskiej dealerki narkotyków.
I idąc dalej, z butelką Wielkiej Pieniawy w prawej ręce i odtwarzaczem mp3 w lewej ręce, zastanawiam się, co sobie myśli o mnie przechodzący obok, na oko trzydziestoletni, przystojny mężczyzna w garniturze, a potem dochodzę do wniosku, że pewnie nic, bo jego wzrok utkwiony jest w tym, co już stracił, a czego jeszcze nie zyskał.
I wchodząc do sklepu z tanimi kosmetykami, nazywanego górnolotnie drogerią, myślę o brzydocie twarzy nijakiej. Po chwili orientuję się, że gapię się z otwartymi ustami na lustrzaną, nowoczesną ścianę.
I spryskując się perfumami o zapachu zgniłych wiśni przypominam sobie wszystkie wiśniowe historie, których byłam świadkiem albo których z własnej woli nie doświadczyłam. I wychodząc z reklamówką firmową dyndającą mi ze wskazującego palca lewej dłoni, zastanawiam się czemu właściwie ten zapach nie kojarzy mi się źle.
I kiedy tak idę dalej ulicą, myślę, że to pewnie sentyment.
I kłamiąc bibliotekarce w żywe oczy, myślę sobie, że powinna być mniej miła, w końcu nie chodzi tu o głodujące dzieci w Afryce, tylko o zakręconą idiotkę, która zakochała się w tekstach Jacka Podsiadły i nie może oddać jej książki.
I wychodząc z biblioteki przypominam sobie, że kiedyś zamierzałam przeczytać Kodeks Karny, żeby wiedzieć, jak legalnie mogę uciekać od samej siebie. Teraz już nie muszę.
I mówiąc "cześć" wszystkim tym martwym ludziom, których kiedyś znałam, zastanawiam się: może to ja jestem martwa, nie oni? I kiedy rozmowa z tymi trupami zanika, utwierdzam się w przekonaniu, że to jednak ja i że nie warto dla czegoś takiego zwalniać kroku.
I wchodząc do domu, sypiąc psu do miski suchą karmę i kładąc mamie na stole mniej suche książki, myślę, że sama powinnam być bardziej wyrozumiała dla całego tego świata, który nigdy nie zrobił mi nic złego, po prostu kanapka pozostawiona samej sobie na dwa tygodnie pleśnieje, żeby mieć towarzysza istnienia.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW